Uganiając się za czarkami z aparatem w ręku po okolicznych lasach, całkiem przypadkowo natknąłem się na kilka stanowisk Morchellaceae - tak uroczych że postanowiłem podzielić się z Wami świeżymi wrażeniami.
Wczoraj przy ścieżce nad Sanem spotkałem śliczne smardzówki:
Dzisiaj z rana wyruszyłem na polowanie na śliczne widoki z nadzieją na jakieś grzyby.
To "bezkrwawe łowy" mieliśmy podobne. Z tym, że ja uganiałem się SMARDZOWATYMI, a znalazłem czarki, a Ty biegałeś za czarkami, a znalazłeś SMARDZOWATE.
Jutro więc wybieram się na czarki,...............:-))))))))))))))
No nie do końca.
Więc, Waldemarze to było tak.....
Powitał mnie starodrzew topolowy z domieszką jawora i grabu. W podszycie mnóstwo leszczyny, derenia i dzikiego wina.
całe stado czarek, ponad 100 sztuk w grupach po kilkanaście. Biorąc po uwagę skład gatunkowy drzewostanu to na 95% Sarcoscypha austriaca.
Potem zauważyłem kępki miodunek, a w nich mnóstwo smardzowatych. Były wszędzie, w grupach po kilkadziesiąt sztuk - w sumie na obszarze kilkuset hektarów było ich tysiące.
Leśnych skarbów pilnował znajomy zaskroniec - również prawem chroniony.
Myślę, że ciąg dalszy niechybnie nastąpi.
Śliczne smardze:-)
na jodle znalazłem bluszcz, lecz jeszcze nie kwitł - chyba za młody.
wokół następnej jodły, powalonej przez wiatr rosło sobie kilkanaście piestrzenic kasztanowatych
Wracając do domu niespodziewanie spotkałem czarnego bociana, z wrażenia nie zdążyłem zrobić zdjęcia, lecz odniosłem wrażenie że niechcący spłoszyłem go (ją) z gniazda i rzeczywiście wkrótce zlokalizowałem gniazdo na konarze dużego dębu.
Wkrótce tam wrócę, cichutko i z odpowiednim sprzętem foto.
Do gniazda na razie nie wróciłem, ale w trakcie przygotowań do wyjazdu za granicę zdałem sobie sprawę jak wiele gatunków wiosennych grzybów brakuje mi jeszcze do planowanego kompletu. Wiedziałem też, że niektórych w tym roku już mogę nie znaleźć. Rzutem na taśmę zorganizowałem rodzinną wyprawę do lasu "wielkich nadziei". Ten obszar planowałem spenetrować już od dawna, lecz nigdy nie było po temu okazji.
Na początek krążkownica
i nie mniej urocza naparstniczka.
Ta piestrzenica wyglądała zdecydowanie na G. gigas. Nawet jeśli nie będzie oznaczona w tym roku, wiem gdzie jej szukać za rok.
oraz dojrzałe czarki, prawdopodobnie austriackie.
Potem otworzyły się wrota do grzybiarskiego raju...
Kamień spadł mi z serca, teraz mogę spokojnie lecieć...
Pogoda pod psem. Zimno i pada deszcz. Jak będzie cieplej, to w poniedziałek ruszam w las. Może i mnie uda się zrobić tylko jedną tak piękną fotografie. Oczywiście ze smardzem w roli głównej.
Wiesławie - no teraz to już jesteś ODPOWIEDZIALNY za moją szczękę, która "wypadła mi pod stół":-)))
Tyle Morchellaceae na raz:-))) Szczere gratulacje!!!... ale z pewną nutką zazdrości;-)
Dla mnie bezapelacyjnie zostałeś - KRÓLEM POLSKICH SMARDZOWATYCH!!!!!!!
Piękne... Słów mi brak...
Ślicznie dziękuję, to dla mnie największa nagroda.
Po powrocie z krótkiej podróży na wyspy, zanim jeszcze rozpakowałem torby podróżne, wybrałem się na inwentaryzację znanych mi stanowisk smardzowatych. W większości odwiedzanych przed wyjazdem miejsc nie było już nawet śladów po grzybach, natomiast w kilku nowych czekały na mnie prawdziwe giganty.
oraz całe stado wyrośniętych smardzy jadalnych
W końcu w sosnowym borze znalazłem jednego półleżącego niedobitka ze stożkowych (ponad 25 cm). W sumie odniosłem wrażenie, że czas wysypu smardzowatych dobiegł końca.