Kolejne nasze smardzobranie. Pogoda bajeczna. Góry-wiadomo, humor-jak zawsze, atmosfera jak i jajecznica ze smardzami wyśmienita. Tam też niestety susza i grzybków znacznie mniej niż rok temu. Ale cóż nie wszystko można mieć. 500 smardzy i tak wylądowało w jajecznicy i zostało pożartych przez 30 zlotowiczów. Mmmmmmm....
Trochę wspomnień
Jednym słowem sezon 2009 rozpoczęty!
Fajna impreza Mirki:-)). Prawie jak nasz ZLOT. U nas tylko pokropiło i dalej w lesie strasznie sucho. Miałem poczekać na większy deszcz, ale nie wytrzymałem i pojechałem dzisiaj do lasu. Grzybów zero, wywiozłem reklamówkę śmieci jak zwykle w tym roku. Mirki... jak smakują smardze?
Prawie-to wiadomo....:-))))
Jak smakują smardze? Czekaj niech pomyślę....
Szkoda, że na zlocie było zaledwie troje bio-forumowiczów...
Janku, smakują wyśmienicie! Są bardzo delikatne, ale w jajeczniczce było je czuć doskonale!
Dzięki Izeczko. Może kiedyś się wybiorę na słowackie smardzobranie. Mam niedaleko. Byłaś na Słowacji na smardzobraniu, tym samym co Mirki?. Przeoczyłem termin i w ogóle wiadomość o takiej imprezie. Z powodu pracy i tak bym nie mógł w tym roku jechać. Za rok???
Izeczko - było czuć doskonale? Czym? Malizną?:-)
Tak, byłam z Mirkami na tym samym zlocie. Susza jest również w słowackich lasach, ale udało nam się znaleźć kilkadziesiąt smardzy a poza tym, spodziewając się nikłych zbiorów, jedna z koleżanek przywiozła swoje smardzowe zapasy z zamrażarki. Tak więc jajecznica była z dużą ich ilością:-)
Rysiu chyba można. Zresztą kto to sprawdzi. Nie wolno ich zbierać w Polsce! To na pewno!
Mirki, w tej prezentacji mirki.kaszuby.pl pokazałeś czarki (Sarcoscypha).
Czy masz może przypadkiem jakąś suszkę S. jurana, której na Słowacji i w Czechach jest sporo?
Przydałby mi się jakiś niewielki skrawek owocnika z dojrzałymi zarodnikami jako materiał porównawczy;-)
Co prawda na "ichnich" oraz włoskich stronach jest dużo fotografii z mikrocechami, a jeszcze więcej gorących dyskusji na tematy wszystkich czarek, jednak nie ma to, jak na żywo i na własne oczy;-))
Nie mam suszka czarki, choć miałem ochotę nazbierać czarek do jedzenia.... ale jakoś mi przeszło, choć zebranie przyzwoitej ilości nie zabrałoby dużo czasu. Najadłem się surowych w trakcie smardzobrania-bardzo dobre. Nie są to S. jurana, gdyż w tych okolicach gdzie byliśmy rosną same olsze szare i pojedyńcze wierzby. A więc LIPA z cz. jurajskiej. Chyba prędzej ja znajdę w Trójmieście. Tu jest lip masa i do tego większość to pomniki przyrody.
Szkoda.
O jedzeniu czarek lepiej za bardzo nie rozmawiajmy, bo się zacznie problem jak ze smardzami;-)
Na szczęście kolorki grzybka są u nas skutecznym "odstraszaczem":-)
Na Słowacji można jeść czarki i smardze do bólu-jak i w innych krajach. Co kraj to prawo. Słowacy nie zbierają-mało tego nie znają specjalnie smardzów. W zeszłym roku Grzyblandczycy zamówili ciasteczka w kształcie smardza w piekarni słowackiej. Piekarz nie miał pojęcia jak wyglada taki grzyb i musieli mu wysłać zdjęcie na wzór... Co do konsumpcji czarek w Polsce....
kto chodzi wiosną po lasach-do tego łęgowych, podmokłych? Zwierzęta my i Borsuk-M. S. Wilga:-)))
mam juz taka ochote na te smardze, że mi sie kiszka skręca.
Chętnie sie zapisze za rok na Smardzobranie Słowackie
tylko ha! u kogo?
Bo to pewnie jak z Lożą Masońską
cierpliwość, skromność, i jeszcze kilka pozytywnych cech
to w końcu sami zaproszą;)