A w Gnieźnie też ciekawie, i twardziak tygrysi, i jakiś boczniak, wszystko 0, 5 km od centrum miasta, w pięknym starym Parku Miejskim:-) O czernidłakach, maślankach, pieczarkach, polówkach już w ogóle nie wspominam:-)
Najbardziej interesująca jest chyba ta Tulostoma na drugiej fotce:-)
Gratulki:-)
Dziękuję ślicznie:-) Już mam prawie gotowe fotki dodatkowe do wątku znaleziskowego:-)))
Sromotnik też był dla mnie szczególny, bo pierwszy raz natrafiłam na taki świeżuteńko wykluty, jeszcze nie ruszony przez muchy;)
Włośniczka tak dorodna, przez to cudna, a najciekawsze, że chyba tylko ja i moja towarzyszka dostrzegałyśmy ją...;-)
A borowik, jeśli jak sądzę - ponury, to pierwszy "świadomy" b. ponury w moim długim, dotychczas w większości "bezgrzybowym" życiu;-);-);-) Przez to też znamienny dla mnie:-)))
Basiu - czernidłaki - no to na grzyby!! ( Mam nadzieję, że kołpakowate).
Podziwiam cie Basiu za aktywność na Forum. udzielasz się w kilku wątkach. Mnie już udało się skromnie zacząć sezon bo pierwsze kanie znalazłem w końcu czerwca i razem to,, już" 6 koszykowców w tym sezonie znalazłem. Mam zdjęcia, ale czekam na dopływ świeżych sił żeby otworzyć jakiś sensowny śląski wątek z grzybkami. Duszna i gorąca pogoda powoduje u mnie dużą ospałość. Dobrze, ze jest na co zwalić lenistwo umysłowe. W lesie jestem przynajmniej raz w tygodniu. Ostatnio to przypomina wycieczki do tropikalnego lasu. Człowiek się poci a muszki, komary i inne robale chcą człowieka zeżreć. Pozdrawiam wszystkich:-)))
Janku, ja z koszykowców znajdowałam:
koźlarza babkę, koźlarza grabowego i ucho bzowe, ale nie wędrowały do kuchni, bo albo pojedyncze sztuki (koźlarze), albo jeszcze nie zbierałam - ucho.
Czernidłaków kołpakowatych, albo pospolitych, z racji ich nietrwałości, też nie zabierałam.
No i łuszczaka zmiennego jeszcze nie zbieram do spożycia.
A poza tym przeważnie jesr za ciepło, żeby grzybki w stanie zdatnym do spożycia przywieźć do domu z dłuuuugiej wycieczki.
Ale niektóre gatunki na patelce się znalazły, a były to:
- żółciak siarkowy w maju,
- w czerwcu borownik szlachetny, czubajka czerwieniejąca i podgrzybek - prawdopodobnie zajączek:-)
Niewiele tego, ale choć troszkę szło posmakować grzybka:-)))
Jak chodzi o ataki oowadów, to naprawdę trudno się odgonić od much i komarów, nie mówiąc o kleszczach, ale to osobny temat...
Trzeba się koniecznie zaopatrzyć w Autan, albo Ultrathon f. 3M
Pozdrawiam i "grzybnych grzybobrań" życzę:-)))
Rysiu, mam chętkę na spróbowanie czernidłaka kołpakowatego na masełku, ojej, właśnie głodna jestem...:- ( tylko to trzeba tak dobrze trafić - świeżutkie okazy i blisko do domku:-) Jak tylko te dwa warunki byłyby spełnione - znajdą się na patelce czernidłaki, a w bio-forumowej kuchni relacja:-)))
Z lasu do domu przyjeżdżam w 20 minut i co znalazłem (bardzo mało) spożyłem: 2 koźlarze babki, 3 czubajki kanie, 1 podgrzybek zajączek. Smak grzybowy trochę się w jajecznicy przebijał. Ucha bzowego nigdy nie znalazłem, żółciaka tylko w jednym miejscu, przy ruchliwej drodze. Mam zamiar skosztować czernidlaków kołpakowatych. W zeszłym roku znalazłem je w Kobiórze, ale z tych lasów wracam 2-3 godziny to nie zabrałem bo się nie utrzymają. Tych z miasta nie będę zbierał. Rosły (w zeszłym roku) na przystanku gdzie pełno śmieci i nie tylko. W najbliższym czasie wkleję parę zdjęć z czerwcowych i lipcowych wycieczek do lasu. Ma się nareszcie ochłodzić. Może zdenerwowałem zwolenników upałów, ale ja wolę plus 22 w dzień a w nocy 12 stopni a nie 18czy 20:-))
Zbieraj czernidłaka z lasu - jak biały od dołu, to wytrzyma kilka godzin. Robiłem test czasowy - 5 godzin wytrzymał, potem zrezygnowałem z testu:-)
Dzięki za radę:-) Musze go w tym roku spróbować. Wszyscy zachwalają.
Janku - zachwalają wszystkie grzybki:-) To grzybofisie, nawet jak śmierdzi to dla grzybofisia - pachnie:-) Ważne tylko żeby nie zaszkodził:-)