Jaworznicka Byczyna jest rozbudowana w osi rzeczki, cieku lub bardziej poprawnie ścieku noszącego nazwę Byczynka. Dawne źródła historyczne podają, że jest to Ponikwicz, między innymi dlatego, że rzece nader często zdarzało się jej zanikać by w innych latach być nader wylewną. Większa część cieczy wypełniającej jej koryto pochodzi z łazienek mieszkańców Byczyny. Potamolodzy takie zjawisko nazywają efektem przerzutu między zlewniami. Zerknijmy teraz na mapę firmy Compass. Trasa naszego przemarszu jest oznaczona kolorem zielonym. W stosunku do poprzednich części naniosłem poprawkę, ponieważ przypomniałem sobie, jak naprawdę szliśmy tędy nieco ponad dwa lata temu.
To bardzo ważny dowód na to, jak bardzo istnienie rzeki zależy od przerzutu pomiędzy zlewniami. Wody nie było nawet powyżej fragmentów dawnego stawu.
Tuż za nią, a zarazem w odległości około 200m od skraju lasu w korycie widać pierwszą wsiąkającą w grunt wodę.
Podążaliśmy dość szybko przed siebie. W pewnym miejscu natrafiliśmy na porębę. Tutaj rzeka skryła się w głębokim rowie.
A to już obudowane przez lokalną społeczność źródło. Budkę ozdabia ubiegłoroczny kalendarz. Nader często to miejsce odwiedzają smakosze tej wody.
To źródło znajduje się w rejonie linii wysokiego napięcia przecinającej tę część lasu. Powyżej źródła teren jest piaszczysty. Tutaj w dołku wyraźnie widać warstwowanie wydmy.
Teren w tej okolicy jest także wykorzystywany jako wysypisko gruzu. Zapewne pretekstem jest chęć utwardzenia drogi. Tutaj za gruzowiskiem widać niewielką młakę.
Jego dno znajduje się kilka metrów powyżej źródła Byczynki. Cóż już Stanisław Polaczek, na początku 20. w pisał, że ta rzeka wypływa z mokradeł i stawów. Dzisiaj wiemy, że połowa wody, pochodzi ze skał triasu, zaś połowa z czwartorzędowego poziomu wodonośnego, czyli wspomnianych stawów i mokradeł.