Już nie proszą o deszcz-narazie styknie.
Co prawda nie ma jeszcze borowików i kożlaków ale pojawiły sie w Gdyni (na rynku) kurki.
A poza tym wysyp gęsic majowych-chyba już naumiałem sie je odróżniać od wieruszek:-)
Oczywiście te ładne pieniążki, których nazwy się nie moge dowiedzieć:- (
nawet nie wiem czy są jadalne...
i... pierwsze gąski w tym roku
W tym roku kompletna porażka smardzowa. Już napewno nie trafię ich. Szukaliśmy wszędzie, gdzie były w poprzednim sezonie i w innych miejscach prawdopodobnego występowania i... zero:- (
A teraz muszę wyskoczyć do Kurortu na rehabilitację-więc raportów nie będzie przez czerwiec-chyba, że bedzie tam dostęp do internetu. Dostęp do grzybów jest-sprawdziłem:-)))
Jakby co to do lipca:-)
Szkoda, że Ci nie wyszło z tymi smardzami, a ja pewnie jeszcze narobiłem Ci ochoty. Sorry biję się mocno w pierś. Mirki biję się tak mocno, że aż przemocno, przemocno.
Ja jeszcze za murchlami węszyłem w ubiegłym tygodniu, tak dla pewności, że napewno znikły. No i znikły.
Już widzę to kurowanie, miesiąc czasu w jednym miejscu. To pewnie i "pimpkogrzyby" nie ujdą Twojej uwadze. Oj, coś mi się wydaje, że to chyba będzie najlepiej zbadany pod kątem grzybów kurort.
Miłego grzybowego kurowania!!!
Pozdrawiam
Grzybiorz.
P. S. Te kuracje, to nie z powodu zjedzonych wieruszek???
No to zacząłem kurację-bynajmniej nie z powodu... wieruszek:-)
To jest widok na morze z mojego pokoju-tarasu-balkonu...
Może to nie jest widok zwalający z nóg (dla mnie)... tam za tymi drzewami na wprost już jest plaża... ale na plaży nie ma grzybów:- (
ale w zadrzewieniach i krzaczorach...
majówki np. na resztkach jakiejś sosny nadmorskiej śluzowce
To jest lepsze od słynnej solanki sopockiej i innych naświetleń oraz elektrowstrząsów...
idę na obiad i potem... spacer:-)))
Mirki, Ciebie to sie jednak grzybki trzymają. To chyba one szukają Ciebie a nie Ty ich :)) Gdzie byś nie pojechał to wszędzie one idą za Tobą :))
Ale tak czy inaczej nie ma tego co zmieniać oprócz jednego-dużo, dużo, dużo więcej zdrowia. Myślę, że do tych życzeń dołączamy się wszyscy odwiedzający nasze bio-forum.
kożlaki pomarańczowe bo babki to już drugie:-)))
pierwsze b. ceglastopore mmmmnnnniam...
Może dodam, że pierwszy raz jedliśmy kurzawki, purchawki i czasznice... dobre:-)
Mirki świetnie sobie wykombinowałeś te "ĆWICZENIA ODDECHOWE W TERENIE"!
Ciekawe jakie następne ćwiczenie "wykminisz" by od psycholog dostać kolejną przepustkę na grzyby?
Nie zdziwię się jak na koniec w karcie kuracjusza (lub jakiejś tym podobnej) pojawi się notka od psycholog: nieuleczalny grzybofiś odmiana kaszubska - pierwszy taki przypadek w regionie/Polsce!
Dalszego miłego kurowania!
P. S. Też bym tak "kminił".
Mirki - Ty naprawdę jesteś grzybofiś:-)
Czy Ty ukończyłeś studia mykologiczne? Skąd znasz tyle grzybów? Nie dziwne, ze nawet w maju, nasz Mirki wyuchodzi z dwoma torbami grzybów z lasu:-)
Gratulacje za ceglaka. Jest przepiękny!!!
Co na tej rubini wyrosło? Czy to się też je?:-0
Piszesz muchomor jadalny - ładny, ale jak się zwie?
Znam też gatunki ryb choć nie jestem ichtiologiem...
Znam gatunki grzybów ale nie wszystkich i to jest jedna z przyczyn tego stanu...
Druga sprawa to niepowtarzalność-nie ma dwóch takich samych grzybów nawet w obrębie gatunku. Grzyby są jak ludzie-w sumie tacy sami a jednak każdy z nas jest inny (nawet bliżniacy). Borowik ceglastopory znaleziony nad morzem jest inny niż ten w górach czy na wyżynach czy gdziekolwiek. I to jest fascynujące i jeden z powodów dla których grzyby są ponad rybami... bo szczupak złowiony na Mazurach jest taki sam jak na wyżynach czy gdziekolwiek-nieprawdaż? Okoń to okoń i z każdej wody jest taki sam-no może ciemniejszy i ma np. mięso jadące mułem...
Muchomory pod ceglakiem to czerwieniejące-jadalne.
Co na robinii wyrosło? Nie mów, że nie wiesz...
Żółciak siarkowy-oczywiście, którego się je (młode owocniki) i są super po odpowiednim przyrządzeniu-poczytaj w kuchni.
Pierwszy raz jadłem smażone i dobrze przyprawione (świeże liście bazyli) pychotka:-)
Poszukaj żagwii łuskowatych-teraz jest wysyp-a Jolka Ci powie co z tym zrobić:-)))
Oto one
a to żółciaki na patelni w panierce i przyprawami.
Niedawno słyszałem, że w Gdańsku jest taka bieda, że huby jedzą...:-))))
Mirki, jak Ty to przejadasz wszystko? Te zdjęcia żółciaków, Jezusicku ile bym dał żeby spotkać takie drzewo... :) Jak nie przerabiasz, to ja bym Ci podał adres, byś wysłał, ja płacę za przesyłkę;)
W Krakowie nie ma żółciaków???
Nie przejadam wszystkich, bo się nie da...
Część łupów daję znajomym grzybożercom. A cała mnogość żółciaków zostaje na drzewach i... co jakiś czas nacieszymy nimi oczy. Wysłać do Krakowa? Za daleko...
Lepiej przyjedż do kurortu i połączysz przyjemne z pożytecznym-zjesz żółciaki a potem na plażę :) woda ciepła jak smok:-)
P. S. Poza tym jest słona i mokra :)
Jak rozróżnić młodego żółciaka od starego? Chyba widziałem kępę żółciaka - dwa dni temu na peńku w lesie ( jak wracałem z ryb). W atlasie jest napisane, ze trzeba go obgotować najpierw. Czy od razu solić wodę podczas obgotowywania? W innym atlasie jest napisane - wymoczyć, aby zlikwidować kwaśny smak.
Na Twojej patelni wyglada żółciak tak apetycznie i te kolory - bomba!!!
Acha - ryby oczywiście też są inne:-) Nawet okoń z tego samego stawu, jest onny od swojego braciszka. Nie wiem czy słyszałeś, ale karpiarze, którzy założyli sobie zsadę ''no-kill'' ( nie zabijaj), potrafią poznać swoje karpie po kilku latach. Mają niejednokrotnie swoje imiona. Na łowisku " Pstrążna " od lat był łowiony "Wielki John", który miał przekroczyć wage 30 kg. Łowiono go często, ale najwyższa waga wskazywała 29, 3 kg. Był okres, kiedy po tej wadze Wielki John zmniejszał swój ciężar. W tym roku, został sprzedany do Anglii za jedyne... 40 000 zł ( czterdzieści tysięcy złotych).
Oczywiście wagę 30 kg już pobito w rankingu wędkarskim u nas w Polsce. Ale to tylko informacje na marginesie:-)
Dzisiaj idę na rybki - na nockę. Jak będę wracał, pójdę znów przez lasek i zetne tego grzybka ( żółciak). Zrobię w domu fotkę i pokażę tutaj. Mam nadzieję, że dobry duszek jakiś, zidentyfikuje grzyba i określi jego przydatność konsumpcyjną:-)
No i stanie się. Wirtualny świat popchnie mnie do próby zjedzenia grzyba, którego nigdy bym nie zerwał.
Te na robini sa młodziutkie-te ostatnie zdjęcie na wierzbie to już żółciaki niekonsumpcyjne. Młode kroją sie jak masełko, stare są łykowate:- (
Mirki - ile dni na drzewie ma żółciak, aby nazwać go starym? Czy poznaje się starego już po upieczeniu - jak jest łykowaty?
Mam dwa atlasy. Dwa rózne zdjęcia żółcika. Ty też pokazujesz dwa różnie wyglądajace grzyby. Jeden stary a drugi młody. Przygladam sie im i mam taki wniosek:
Stary - krawedzie są już nieregularne - bardzo pofałdowane a nawet strzępiaste. Młode - zaokraglone i równiutkie. Czy to tak należy identyfikować?
Dotykałem tego żółciaka, którgo widziałem w lesie ( dwa dni temu). Był po prostu kruchym grzybem - łatwo sie łamał o miał bardzo intensywny zapach prawdziwka ( grzybowy).
No i ostatnie pytanie. Jesli już jest łykowaty, czy wtedy nie nadaje się do zjedzenia? Czy wtedy jest szkodliwy?
No i mam pecha. Nie spróbuję żółciaka:- ( Był stary i kruchy - rozsypywał sie, wolałem go zostawić. Kilka dni temu był elastyczny, niestety, wtedy nie wiedziałem, że to jadalny grzyb:-))
Napewno jeszcze trafisz - występują do września...:-)
I taka historia z wczoraj. Otóż przez owy Ostrzycki Las przemierzała grupa rozstawionych ludzi a jedna z nich obserwowała mnie jak fotografuję. Po sfoceniu borowika usiatkowanego nadzwyczajniej w świecie zerwała go i łup do siatki...
Potem sie wzieła za b. żółtopore. Na moje stwierdzenie, że to są grzyby niejadalne i są gorzkie, pani owa stwierdziłą, że ja sie nie znam i mylę je z goryczakami:- (
Pół godziny szukałem szczęki w ściółce:-))))
Wniosek-tubylcy zbierają wszystkie kolorowe borowiki...
- to może być jedna z przyczyn tego, iż nie mogę znależć tam borowików szatańskich...
Zbieraję też te borowiki...
No cóż, borowiki pozbierali pozostała rozkosz kąpieli...
Woda zajeciepła:-)))
PS. mimo wszystko udało mi sie pozyskać dwa grzyby na eksykaty do zgłoszenia:-))))
Zbierają też te borowiki - to słowa napisane przez Ciebie. Kurcze - z fotki trudno zobaczyć jakie mają spody itd. Może napiszesz jakie to ładniutkie dwa grzybki tam rosły?
Nic więc dziwnego, że zbieraja - są jadalne:-)
Atlasy różnie podają...
Jeden zje i nic drugi zje i... kibel pozycja siedząco-kurczowa lub kolankowo-łokciowa albo obie naraz:-)))))
No to mnie zaskakujesz. Czy trafiła Ci się taka przypadłość??
Jakoś nie miałem dotąd dolegliwości z powodu zjedzenia grzybów:-)
tfffuuu-żeby nie zapeszyć:-))))