bio-forum.pl Zaloguj Wyloguj Edycja Szukaj grzyby.pl atlas-roslin.pl
GPS i doniesienia o występwaniu. Propozycja (także dla admina)
« » bio-forum.pl « Grzybobranie « starsze wątki (do 03 września 2017) « Archiwum « Archiwum 2009 «
i

#213
od sierpnia 2006

Witam wszystkich.
Mam propozycję, aby doniesienia o występowaniu grzybów uzupełniać o pozycję GPS (dokładne współrzędne geograficzne).
Dlaczego?
A dlaczego nie?

Argumenty za:
1. skoro zebraliśmy już grzyby w danym miejscu, to czemu nim się nie podzielić lokalizacją z innymi grzybomaniakami? Zwłaszcza, że np. Ryszard Szreter ze Sląska na pewno nie przyjedzie zbierać moje grzyby pod Piotrkowem, a gdyby zechciał, to chętnie bym go zaprosił, pokazał miejsca i jeszcze zaprosił na piwo i grilla po udanym grzybobraniu.
2. Można chodzić parę godzin po lesie i wrócić z pustym koszem, ale wystarczy znać dobre miejsce, żeby w kilkanaście minut obłowić się do syta.
3. Nie wszyscy posiadają GPS-y, więc tylko nieliczni (póki co) będą mogli skorzystać z namiarów na miejsce. Celują w tym zwłaszcza odbiorniki Garmina, a to jeszcze mniej popularny system niż typowe nawigacje samochodowe dla kierowców. Więc tylko zdeklarowani grzybiarze i to w dodatku posiadający odpowiednie GPS-y będą mogli skorzystać z namiarów.
4. Podawanie pozycji GPS przy doniesieniu niech będzie nieobowiązkowe, aczkolwiek Admin (Marku, co Ty na to?) powinien utworzyć taką rubrykę przy tworzeniu doniesienia o występowaniu grzybów.

Taka jest moja propozycja. Kto za? Kto przeciw?
Otwieram dyskusję.

#3
od września 2009

2009.10.02 08:48 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Aurelia Poźniak (aurel)
Ja jestem za!
Jestem początkującym grzybiarzem, za młodu sporo z tatą się po lasach włóczyłam, ale wtedy mieszkałam zupełnie gdzie indziej... Teraz, gdy już jestem na tyle duża by wejść do lasu bez opieki, chętnie chodzę, szukam i szukam i szukam... ale nic to nie znaczy, kiedy nie znasz miejscówek, dlatego moje zbiory zawsze są skromne, i więcej chodzenia w tym niż zbierania :(
Rówieśnicy niestety mają zupełnie inne zainteresowania, więc nie mam od kogo zebrać informacji. Ale nie poddaję się!
Takie współrzędne na GPS, podpisane "opieńki" na przykład to by było jak gwiazdka z nieba :)
i

#1711
od października 2007

2009.10.02 17:50 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jacek Nowicki (gonzo)
>>żeby w kilkanaście minut obłowić się do syta.<<

Pazerniactwem tutaj mi pachnie.Cała przyjemność polega na łażeniu po lesie,obcowaniu z naturą,znajdowaniem nowych miejsc i poznawaniem coraz to nowych gatunków grzybków.Jeśli komuś zależy tylko na grzybach jako towarze,to niech je sobie po prostu kupi przy drodze lub w sklepie.

Od wielu lat jeżdżę rowerem po lasach i doskonale wiem,bo widziałem na własne oczy (aż nazbyt wiele razy),co ''ludzie'' potrafią zrobić z runem leśnym by zdobyć grzyby.Problem jest taki,że te namiary może przeczytać zarówno grzybofiś,jak i jakiś chciwiec mający w d... dobro mikoflory i lasu.

#40
od listopada 2006

2009.10.08 07:36 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

t.przechlewski (hrpunio)
Opinia powyżej Czcigodnego Kreatora mnie przekonuje, że nie warto
tak w ogóle... Ale w przypadku grzybów niejadalnych
o walorach `artystycznych'? Czemu nie...

Załączam na zachętę przykład:

#69
od września 2005

2009.10.10 13:04 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Piotr (piotrd)
Co do argumentów Jacka nie zgadzam się tylko z 3 - GPS'y są teraz tak powszechnym urządzeniem że jednak większość już je ma, czy to w samochodzie czy w telefonie komórkowym. A namiary na miejsce znajdzie się jakimkolwiek, choćby najprostszym GPSem, wcale nie potrzeba lanserskiego Garmina Więc podając współrzedne jakiegoś miejsca stanie się ono znane dla każdego.
Ale nic złego w podawaniu takich namiarów nie widzę. Przede wszystkim dobre miejscówki i tak są zwykle dobrze znane przez lokalsów nie potrzebujących gpsów :) więc jedynym efektem będzie tylko zwiększenie konkurencji ;) I tak "wygra" nie ten z odbiornikiem, tylko ten kto ma lepszy wzrok i wcześniej/we właściwym czasie wybierze się do lasu.
Poza tym można podawać takie współrzędne dla edukacji młodych grzybiarzy, takich jak Aurelia. Gdy pójdą i zobaczą w naturze miejsce na opieńki, na prawdziwki itp. to nauczą się samodzielnie znajdować następne takie miejsca.
Nie podawałbym lokalizacji tylko dla takich grzybów jak np. trufle, żeby ich stanowiska nie zostały zniszczone.

pozdrawiam
i

#214
od sierpnia 2006

Piotrze, w pełni się z Tobą zgadzam. Wielokrotnie podawałem Annie Kujawie stanowiska chronionego siedzunia sosnowego, a ponieważ wiem, że jest chroniony i zawsze go fotografuję pod tymi samymi sosnami, nie chciałbym, żeby dorwali się do tych stanowisk grzybiarze, którzy nie szanują przyrody, ale chcą napełnić kosz za wszelką cenę.
Właśnie o to mi chodziło: współrzędne jako miły dodatek do wycieczki po lesie połączony ze zbieraniem grzybów. I tu całkowicie nie zgadzam się z Jackiem N., moim imiennikiem. Prowadzę dużą firmę i mam z czego żyć, nigdy nie kupiłem grzybów na rynku ani nie handlowałem nimi, traktuję je jako hobby, odstresowującą wycieczkę po lesie. Ale sam wiem z doświadczenia, jak stresująca może być taka wycieczka, kiedy kosz jest pusty, pusty i jeszcze raz pusty. A tymczasem inny napotkany grzybiarz pokazuje pełne wiadra :) Bo trzeba znać miejsca.
Dam prosty przykład: w ogromnym lesie w okolicach Piwaków (Piotrkowskie) jest placyk o powierzchni może pół hektara. Tam się zbiera prawdziwki, podgrzybki, kozaki. A potem można spokojnie przemierzać kilkanaście kilometrów kwadratowych lasu, by co godzinę znajdować jakiś grzybek.
Nawet rodowici mieszkańcy Piwaków nie "wyczaili" tego miejsca, więc zawsze czekają na mnie dorodne kozaki, prawdziwki, etc. A na maślaki (dosłownie kosą kosić!) trzeba pójść 500 metrów dalej. Na rydze 300 metrów od maślakowego miejsca. A po reszcie lasu można sobie chodzić do woli i podziwiać przyrodę, jak sugeruje Jacek N.
Inny przykład (z innych okolic). Sokolniki pod Łodzią. Zawiedzeni grzybiarze wracają z lasu z pustymi torebkami, a u mnie pełno. Podobnie w Buczku pod Łodzią. "Nie ma grzybów" - słychać narzekania. I zdziwienie, że coś tam z lasu jednak wynoszę.
Tak jak słusznie zauważył Piotr - podawanie lokalizacji może służyć także celom edukacyjnym. Bo nawet podanie lokalizacji po dokonanym zbiorze sugeruje tylko, że tam grzyby BYŁY (ale zostały wyzbierane), więc miejscem można się podzielić.
i

#2676
od kwietnia 2001

2009.10.20 09:44 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Marek Snowarski (marek)
dopiero teraz zajrzałem do tego wątku

miałem ostatnio mailową dyskusję na ten sam temat

moje stanowisko (odnoścnie dodanie możliwości podawania współrzędnych przy doniesieniach o występowaniu) jest na nie

dlaczego

argument jest jednen - wystawienie takich danych w internecie to utrata kontroli nad zakresem szerzenia się tej informacji - w ciągu dziesięciu lat może z niej skorzystac jedna osoba nie będąca grzybo-maniakiem (co nie będzie raczej problemem) a może i 200 osób wśród których będzie 5 grzyby-maniaków regularnie nawiedzających dane miejsce, co czyni miejsce spalonym i tratowanym

i nie ma żadnej możliwości przewidzenia który ze scenariuszy się zrealizuje



konkretny przykład na zgubną konkurencję: mam pewne miejsce kurkowe, nieduże - kilka arów - o którym nikt/prawie nikt nie wie
aby wyzbierać wyrastające tam wyrośnięte, pokaźne kurki wystarcza 1-2 wizyty w sezonie
wystarczy kilka osób corocznie korzystające z tego konkretnego miejsca a możliwość zebrania tam kurek przeradza się w loterię/niezdrowy wyścig z czasem

mogę to miejsce pokazać osobiście znajomemu jeśli zdecyduję, że mam taką wolę - mam wtedy pewne poczucie kontroli nad zakresem szerzenia się tej informacji
gdybym umieścił te współrzędne na stronie www, tracę jakąkolwiek kontrolę na losami kurkowej miejscówki

i po co mi to :)


i z argumentów "na nie" wystarczy w mojej ocenie to jedno co wyżej napisałem
poniżej to już dywagacja natury ogólnej
jest pewna przyjemność w tym, że w miarę kolejnych wizyt, nieraz przez kilka lat, coraz lepiej poznaje się okoliczne lasy i namierza "swoje miejsca"

jestem w tym wypadku (tj. grzybobrania) przeciwnikiem stwarzania ludziom możliwości pójścia na łatwiznę i zamieniania grzybobrań w wyprawę do "leśnego centrum handlowego" z planem dokładnie gdzie-co-leży ściągniętym z internetu

pomagać w grzybobraniach chcę i mogę dostarczając wiedzy ogólnej : co, w jakim siedlisku, w jakich warunkach pododowych i porze roku
reszta sztuki grzybobrania to osobisty los szczęścia wsparty doświadczeniem i intuicją
i

#5
od października 2009

Dokładnie.
A poza tym nie ma to jak samodzielne znalezienie "swoich" miejsc.
Takie 'odgórne' nakierowanie na konkretne miejsca, po konkretny gatunek grzybów staje się jakimś takim mechanicznym zbieraniem grzybów.
i

#216
od sierpnia 2006

Marku, Grześku, chyba po zastanowieniu muszę przyznać Wam rację. Otwierając ten wątek nie pomyślałem, że nagle pół Polski zechce zwalić się na podaną np. przeze mnie pozycję GPS. A co gorsza - w tych tabunach będzie znaczny procent "śmieciarzy", "wyrwiściółkowców" i generalnie - ludzi nie mających nic wspólnego z pasją "grzybofisiarstwa". Ależ tu użyłem wielu neologizmów...
Prośba do Marka: zlikwiduj ten temat jako wszechwładny Admin. Po namyśle (i dość plastycznym wyobrażeniu sobie, co zrobiliby z moimi "miejscówkami" inni grzybiarze, niekoniecznie szanujący las) - wycofuję się z pomysłu.
Pozdrawiam
i

#2677
od kwietnia 2001

2009.10.20 22:20 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Marek Snowarski (marek)
problem który postawiłeś jest życiowy
a dyskusja która się potoczyła jest ciekawa i owocna w przemyślenia

jeśli nie masz bardzo silnej motywacji aby ten wątek usunąć, to lepiej go zostawić, bo wypowiedziane zostały tu prawdziwe potrzeby i zagrożenia

ja też odczuwam w nowych lokalizacjach frustracje o jakich wspomina Aurelia, chyba najlepszą formą ich rozwiązania jest taka o której wpomina - kontakt z innymi zainteresowanymi a mieszkającymi na danym terenie, choćby przez znajomości poczynione na forum; to nie zawsze od razu jest możliwe, ale z czasem zwykle tak
z osobą którą się zna łatwiej jest podzielić się informacją niż z anonimowym tłumem

#217
od sierpnia 2006

Racja, Marku. Zostawmy więc wątek i zobaczmy, co z tego wyniknie.
i

#6
od października 2009

Co do samego GPS'u, jest jak najbardziej porzytecznym urządzonkiem. Zwłaszcza jeśli zapuszczamy się na nowe tereny "łowieckie" :)
i

#221
od sierpnia 2006

Hihi, kiedyś, w czasach gdy nie było GPS-ów zobaczyłem grzybiarzy przy drodze za Kielcami (okolice Buska). Nie wytrzymałem, wjechałem do lasu i wybrałem się na grzyby. Grzybów szukałem przez godzinę. Samochodu szukałem do wieczora :)
Ale nawet GPS czasem zwodzi. Prosty przykład: zaparkowałem niedawno autko przy drodze leśnej, wpisałem w Automapę pozycję i idę na grzybki. Kończę zbieranie, uruchamiam GPS, a on mi mówi, że mam do auta prawie 3 km. Rozglądam się uważnie i widzę swoje auto za drzewami. Automapa (i inne systemy nawigacyjne dla kierowców) bazują na sieci dróg. Kompletnie nie sprawdzają się w wycieczkach pieszych.
Odtąd do łażenia po lasach używam tylko nawigacji Garmin i map topograficznych. Zero zaskoczeń w postaci niespodziewanego strumyka, pełne oznaczenie terenu, poziomic, szlaków, przeszkód terenowych. No i zawsze trafię do auta najkrótszą drogą :)

#71
od września 2005

2009.10.23 23:38 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Piotr (piotrd)
Ja akurat nie jestem "grzybofisiem", grzyby to dla mnie tylko jeden z wielu elementów leśnej przyrody, którą wolę obserwować niż eksplorować z koszykiem . Dlatego nie mam oporów żeby podzielić się miejscami które znam z innymi. Tak że jak coś to śmiało pytać

#177
od października 2006

2009.10.25 02:39 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Dorota Szwed (dotisz)
Dr Jacku, może po prostu pomyliłeś GPS z wpisaną mapą? Bo jeśli dobrze pamiętam to Garmin również ŁĄCZY się za pomocą GPS -czyli Global Positioning System czyli system nawigacji satelitarnej obejmujący całą kulę ziemską. Tak naprawdę jego solidność i szczegółowość zależy od tego kiedy była aktualizowana!!! To jest jedna z tych rzeczy na których nie da się oszczędzać. Co miesiąc trzeba by uaktualniać to to. Chyba, że ktoś lubi mieć telefon bez możliwości wysyłania sms-ów. Wtedy MOŻE zgubić się nawet we własnym ogródku.
Wracając do tematu przewodniego. W pierwszej chwili pomyślałam, dobrze że istnieje GPS. Pomoże. Zawsze można zapisać i sprawdzić, gdzie coś rośnie.
A potem, przeczytałam wypowiedź Marka i niestety zmieniłam zdanie. Niestety, bo nie lubię go zmieniać. Marek przytoczył argumenty, które nawet do mnie przemówiły.
Jeśli chcę to podam namiar osobie do tego upoważnionej czyli tak naprawdę zaufanej. Ale to mój wybór i moja odpowiedzialność. A mam nadzieję, że wszyscy chcemy być odpowiedzialni i dokonywać dobrych wyborów. Zwłaszcza kiedy chodzi o miejsca, których nie należy ujawniać szczegółowo, szerszej publiczności. Znów argumenty Marka wzięły górę.
Do Piotra- nie trzeba być "grzybofisiem", żeby myśleć o konsekwencjach. To tak jak - nie widzę czerwonego światła, więc go nie ma- a może jestem daltonistą, lub coś mnie rozproszyło i nie zauważyłam go.
Proponuję rozważyć,czy koniecznie musimy mówić innym co mamy na wyświetlaczu...

#72
od września 2005

2009.10.25 18:42 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Piotr (piotrd)
Do Doroty - dlatego pisałem że nie należy podawać lokalizacji grzybów rzadko spotykanych i chronionych. Natomiast co do grzybowego "badziewia" zbieranego w celach konsumpcyjnych jak dla mnie nie ma znaczenia kto pierwszy je z danego miejsca zbierze - bo że zbierze to jest pewne. Ale myślę że nie ma sensu kontynuować tego tematu, Marek zdecydował że miejsca na podawanie dokładniejszych pozycji nie będzie, a jak ktoś chce to się może spytać przez forum. Marek jest tu szefem i on dowodzi
Natomiast do GPS i problemu októry opisał Jacek - rada jakoby aktualizacja miała coś pomóc jest zupełną bzdurą. Poprostu program w terenie "na przełaj" musi wyliczać odległość na podstawie geometrii i albo ma taką funkcję albo nie. GPS'y typowo turystyczne mają taką funkcję domyślnie, przy innych urządzeniach trzeba zastosować odpowiedni program, np. TrekBuddy albo OziExplorerCE. Aktualizacja sieci dróg do najnowszej wersji nic tu nie pomoże.
i

#225
od sierpnia 2006

Mimo wszystko nic nie zastąpi prawdziwego "grybofisiarstwa". GPS będzie nieocenioną pomocą w samotnej orientacji w nieznanym terenie. Ale prawdziwą wartością jest wycieczka po lesie. A zwłaszcza w towarzystwie innego "grzybofisia" zgodnie z zasadą "CO DWÓCH TO NIE JEDEN".
Będąc pod Kielcami umówiłem się z jednym z forumowiczów na wspólne grzybki. Spędziliśmy wiele fajnych godzin na grzybkowaniu, rozmowach. Mój GPS (Garmin i dokładne mapy topograficzne) zupełnie nam się nie przydał. Ja pokazywałem swoje miejscówki, kolega pokazywał swoje. Orientowaliśmy w swoich miejscówkach i tyle. Mój kompan - jak mówił - zdradził kiedyś dokładną pozycję. Efekt? Najazd, wyorana ściółka i koniec stanowiska.
Post Marka Snowarskiego (patrz wyżej) mnie osobiście przekonał.
Nie miałbym nic przeciwko, gdyby moje miejscówki "obrabiali" znani mi forumowicze, grzybofiarze". Ale co począć z "hienami leśnymi"? Ludźmi, którzy lasu nie szanują?

To może inaczej...

Może warto podawać bardzo dokładną pozycje GPS dla celów naukowych? Na przykład w doniesieniach o występowaniu grzybów chronionych lub rzadkich?
I niechby dostęp do takiego "podforum" mógłby mieć tylko odpowiednio zweryfikowany uczestnik forum?
No bo na co zwyczajnemu zbieraczowi prawdziwków czy podgrzybków, przydałaby się informacja o występowaniu np. Tulostoma fimbriatum?
Może to jest jakiś pomysł?

#100
od września 2004

2009.10.29 18:30 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Kazimierz Schmidt (kazik)
Ja jestem w tej kwestii jeszcze bardziej radykalny :(
Kiedyś zabrałem na grzyby kilka osób (znajomy + jego znajomi). Było dobre grzybobranie bo akurat był wysyp wszelkiego dobra. Oczywiście w "moich" miejscach - najwięcej. Jeden grzybiarz z naszej grupy miał urządzenie GPS. Potem podał pozycję swoim znajomym a ci swoim znajomym. Efekt: w następnym roku w "moim" miejscu był tłum... To miejsce już nigdy nie będzie takie samo.
W dzisiejszych czasach łatwość rozchodzenia się informacji jest taka, że nie trzeba nawet na forum podawać pozycji GPS. Wystarczą znajomi i krewni królika, którzy podadzą pozycję dalej.
Co do podawania współrzędnych geograficznych dla grzybów chronionych i rzadkich mam takie samo zdanie jak dla koszykowców. Też nie. Tak samo jak dla chronionych roślin. A to właśnie dlatego, że są one chronione i niech sobie żyją dalej w spokoju.

#1796
od lipca 2004

2009.10.31 10:01 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Jacku, drobne ale..;-)

Do celów naukowych tak, tylko tym celem naukowym niech będzie udokumentowanie położenia stanowiska danego gatunku np. celu przekazania go potomnym, przekazania danych osobie zajmującej się (lub chcącej się zając) jakim gatunkiem, rodzajem, regionem, biotopem itp. I takie dane powinny miec właściwe miejsce "składowania"; czy to GREJ, czy też ośrodki naukowe, akademickie, instytuty, dyrekcje parków narodowych czy krajobrazowych.
Np. wydaje mi się, że do ogólnie dostępnych celów dokumentacyjnych w GREJ-u zupełnie dobrze nadaje się siatka ATPOL. Wizualnie bardzo przejrzyście pokazuje występowanie danego gatunku na obszarze Polski.

Fakt, że takie nietypowe chronione i zagrożone grzyby przeciętnego grzybiarza nie będą specjalnie interesowały, ewentualnie fotografa kolecjonujacego fotki takich rzadkości.

Natomiast podawanie współrzędnych GPS na smardzowate, siedzunie itp.. oznaczało by dla nich wielkie poważne zagrożenie. U mnie w Kazimierskim Parku Krajobrazowym i bez danych z GPS smardze są trzebione na potęgę :-(((
i

#228
od sierpnia 2006

Bogusławie, jak już się zastrzegałem, pomysł wpadł mi do głowy "ad hoc". Wycofałem się i nawet prosiłem Marka Snowarskiego (naszego Admina), żeby mój temat wyleciał w kosmos. Marek jednak był zdania, żeby na ten temat podyskutować. Więc temat jest. I dyskusja otwarta.
Zgadzam się z Tobą. Z małym wyjątkiem. Chodzi o siedzunie sosnowe. Paskudne pasożyty sosny. Dlaczego są chronione? Są przecież pospolite. Czemu i komu ma służyć ich ochrona? Polska jest jedynym krajem w UE, w którym siedzunie są chronione.
A co ze smardzami?
Przecież uczestnicy naszego forum organizują majowe wypady na smardze do Słowacji. Po co? Żeby być "ok" w świetle przepisów. Bo tylko tak można to odebrać. A tymczasem smardzów w Smardzewie pod Łodzią nie brakuje. W dodatku miejscowi ich nie zbierają, bo to są "jakieś psie grzyby".
Tu Polska (smardze chronione), a tam Słowacja (i cała Unia), gdzie nikt nigdy nie słyszał o ochronie smardzów.
Zresztą smardz ma swoiste wymagania. Nie da się go "wyzbierać", ale zanika w sposób naturalny, jeśli ginie jego ekosystem. Tak jak maślaki, które trzymają się sosnowych młodników, a gdy młodniki przeistaczają się w bór sosnowy - miejce maślaków zajmują podgrzybki i borowiki.
Ciekawe, co na temat "wyzbierania" grzybów myślą grzybo-profesjonaliści, naukowcy, a żeby nie wytykać palcem - powiem wprost i palcem wytknę: na przykład nasza dobra duszka grzybowa, Ania Kujawa :)
i

#2721
od kwietnia 2001

2009.11.15 09:45 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Marek Snowarski (marek)
Chronienie niektórych gatunków grzybów jest ewidentnie pokłosiem "romantycznych idei ochroniarskich rodem z XVIII i XIX". Wyrażają się one w ochronie wybranych rzeczy bo "są osobliwe i piękne".
W swoich czasach lepsze było takie podejście niż żadne. Emocjonalne zasady ochrony pomogły stworzyć opyzycyjną idee w stosunku do "człowiek panem stworzenia, ujarzmicielem sił przyrody", rozpropagować sens samej idei ochrony przyrody, chronić obiekty w rodzaju Wielkiego Kanionu, misia pandę, żubra, itd.

Ale przyniosły też wynaturzenia w rodzaju ochrony Phallus impudicus (bo osobliwy), Sparassis crispa (siedzuń sosnowy, szmaciak) pewnie też z racji osobliwości i piękna jest chroniony.

Obecnie do ochrona przyrody stara się podchodzić w sposób bardziej racjonalny. Bo nasza wiedza jest większa i podejście do świata nieco bardziej oparte na rozumie niż dawniej.
Ale jest też duża inercja - bezwład tradycji, przyzwyczajeń, święte słowa autorytetów, pokolenia edukowane w szkołach itd. a to powoli się rusza i zmienia.

Że wybór wielu gatunków do ochrony ma podstawy sentymentalno-romantyczne można nie tylko dedukować ale i przeczytać:
W wydanym w 1992 r. "Poradniku grzybiarza. 76 gatunków grzybów jadalnych, niejadalnych i trujących" str. 13 rozdział "Dlaczego trzeba chronić grzyby?" możęmy przeczytać:
"Od dawna zwracano uwagę na potrzebę ustawowej ochrony grzybów. Prof. Henryk Orłoś już w 1949 r. pierwszy domagał się ochrony grzybów o dużych, osobliwych owocnikach".

Ta argumentacja jest stosowana i dzisiaj:
"Ze względu na piękny i okazały wygląd owocników oraz na rzadkość występowania, aksamitka złota powinna być objęta na terenie Polski ochroną prawną" pisze się w artykule naukowym, w 2009 roku w Chrońmy Przyrodę Ojczystą.
To prawda, że jest to grzyb bardzo rzadki, podobnie jak kilkaset innych gatunków grzybów, ale wyróżnia go to, że jest "piękny i okazały". Praktyczny wymiar jego ochrony byłby raczej demoralizujący - podobnie jak w przypadku purchawicy olbrzymiej, bo jest to grzyb terenów śmietniskowych, zdegradowanych - jak to chronić?, nie pozwolić aby zanikały siedliska śmieciowe? - dorzucać śmieci? podrzucać resztki oraganiczne i ściętą trawę na pobocza leśnych dróg i w dolinki cieków?

Drogą do racjonalizacji listy grzybów chronionych jest z jednej strony czas (ale to długo przyjdzie czekać) z drugiej strony zbieranie informacji o stanie faktycznym - np. przez projekt GREJ. Po pięciu latach jego działalności widać wyraźnie że spośród grzybów chronionych natępujące gatunki są pospolite lub przynajmniej częste:
- siedzuń sosnowy (szmaciak gałęzisty, Sparassis chipsa) - po prostu pospolity w dodatku jak go chronić jeśli jest pasożytem upraw sosny pospolitej,
- purchawica olbrzymia (Langermannia gigantea) - najbardziej osobliwa "purchawa" jest przynajmniej bardzo częsta, i tak samo jak aksamitka złota rośnie w siedliskach śmietnikowych, zdegradowanych itp.,
- włóknouszek ukośny (Inonotus obliquus) - pospolity,
- ozorek dębowy (Fistulina hepatica)- przynajmniej częsty, jego istnienie jest warunkowane obecnością starych dębów i należało by zapewniać pozostawianie starych, ginących dębów co się na szczęście coraz szerzej robi z uwagi na dziuple i owady,
- wachlarzowiec olbrzymi (Meripilus giganteus), pospolity,
- smardze (Morchella) - przynajmniej częste tylko niedostrzegane - w Polsce sie nie chodzi w takich miejscach i czasie gdy rosną,
- czarka austriacka (Sarcoscypha austriaca) - pospolita, tylko trzeba być wczesną wiosną w miejscach gdzie rośnie a kto włóczy się po grząskich dolinkach wczesną wiosną?
- szyszkowiec łuskowaty (Strobilomyces strobilaceus) - częsty
- niektóre gatunki gwiazdoszy (Geastrum) są częste, tylko łatwo przeoczane,

W ochronie grzybów ważniejsze od ochrony owocników jest zachowanie ich siedlisk, miejsca i podłoża w którym żyje grzybnia. Ochrona ta jest realizowana w różnych formach obszarów chronionych – głównie przez wydzielanie obszarów o statusie Parku Narodowego lub rezerwatu przyrody. Dzięki regulacjom Unii Europejskiej niektóre siedliska – podmokłe lub szczególnie suche, kserotermiczne są obecnie lepiej chronione – tworząc tzw. sieć obszarów chronionych Natura 2000.
Grzyby najbardziej interesujące amatorów są związane z lasami. Wiele gatunków grzybów może przetrwać jedynie w lasach naturalnych lub o charakterze zbliżonym do naturalnego. Tam też jest największe bogactwo rzadkich gatunków.
Szczególną nadzieję budzi wdrażana przez Lasy Państwowe certyfikacja, która wymusza pozostawienie 5% obszaru lasów poza jakąkolwiek ingerencją ludzką. Daje to w perspektywie dziesięcioleci szansę na stopniową naturalizację części upraw leśnych – miejsca te staną się ostoją rzadkich i wymagających tzw. puszczańskich gatunków grzybów. Pozytywne dla przyrody są też zmiany w sposobie gospodarki leśnej. Powoli odchodzi się od „pruskiego porządku” w lesie w stylu: drzewa pod sznurek, ściółka zagrabiona. Pojawił się wymóg pozostawiania części martwego drewna w lesie, zachowywania „drzew dziuplastych” i zmniejszenie intensywności pielęgnacji upraw leśnych. Wdrażanie tych zmian ma oczywiście charakter systemowy ale i w pewnym stopniu wymaga zmiany świadomości wielu leśników-praktyków i ich nauczycieli, jest więc powolne, ale dostrzegalne na przestrzeni ostatnich 10 lat. Należy pilnować aby nadal zmiany szły w dobrym kierunku.
i

#2722
od kwietnia 2001

2009.11.15 09:52 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Marek Snowarski (marek)
Wracając jeszcze do sprawy GPS, podawania lokalizacji itd.

W miedzyczasie zapoznałem się z funkcjonalnością mapy.google.pl i myślę że z tego skorzystamy
- stosowna mapka google maps będzie na formularzu zgłoszenia

będzie to alternatywny sposób w stosunku do podawania tekstem nazwy miejscowości.

Oczywiście, ze względów opisanych wcześniej w tym wątku, tej lokalizacji z mapy nie będę pokazywał na stronie www. Mapka będzie służyła tylko jako alternatywny, być może wygodniejszy dla części informatorów, sposób wskazywania miejsca doniesienia.
i

#1862
od października 2007

2009.11.15 10:44 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jacek Nowicki (gonzo)
Małe ale.Ta mapka,właściwie zdjęcie satelitarne,jest przesunięta 35-40 m na pn-zach względem prawdziwego położenia obiektów.Może to mieć znaczenie przy określaniu ATPOLi,jeśli nasze miejsce będzie znajdować się na styku tychże.

#8087
od maja 2003

2009.11.17 08:57 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
Jacku, generalnie zgadzam się z tym, co napisał Marek w sprawie ochrony. Według mnie nadszedł czas na rewizję listy gatunków, tak, żeby obejmowała gatunki faktycznie rzadkie, w stosunku, do których mają sens zakazy nałożone przez ustawę o ochronie przyrody.
Jeden jest tylko aspekt powodujący, że na liście gatunków chronionych mogłyby się znaleźć gatunki u nas stosunkowo częste. Jeśli jesteśmy ostoją dla gatunku ginącego w skali Europy, to warto u nas chronić taki gatunek, mimo, że w naszym kraju jest jeszcze stosunkowo częsty.

"Wyzbierać" danego gatunku się nie da, jeśli zachowujemy jego siedlisko. Takie jest moje zdanie.

#1833
od lipca 2004

2009.11.18 09:35 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Cóż, muszę się mocno „uderzyc w piersi” i stety lub niestety przyznac Wam w znacznej części rację :-))

Po pierwsze, moje podejście do chronienia grzybów ma jakieś naleciałości z: cytując Marka "romantycznych idei ochroniarskich rodem z XVIII i XIX". Wyrażają się one w ochronie wybranych rzeczy bo "są osobliwe i piękne".
Po drugie, dla mnie czarki i smardze to właśnie takie żubry Kazimierskigo Parku Krajobrazowego.
Nie da się niestety ukryc, że tak pierwszych jak i drugich jest w parku zatrzęsienie.

Co do samej czarki, to muszę w przyszłym roku silnie zmodyfikowac zasady określania przynależności gatunkowej poszczególnych stanowisk.
Do tej pory zgłaszane stanowisko to był np. wąwóz lub jego odnoga bardzo zróżnicowanej długości. Z jednego skupiska owocników były pobierane 2-3 owocniki i na ich podstawie była określana przynależnośc gatunkowa STANOWISKA.
W rzeczywistości tak określone stanowisko to kilka-kilkanaście SKUPISK owocników oddzielonych od siebie o kilkanaście-kilkadziesiąt-kilkaset metrów.
Jak pokazała miniona wiosna – nic bardziej błędnego – Ania zapewne pamięta o co chodzi :-)

Co do siedzunia – szmaciaka to jednak w moich okolicach jest on dosyc rzadki albo ja zbyt rzadko bywam w takich lasach.
Oto co wczoraj zastałem w lodówce po ponad dwutygodniowej nieobecności.
Zwróccie uwagę na stan owocnika po dokładnie 14 dniach jego leżakowania w lodówce w niedomkniętej reklamówce.


Grzyb został znaleziony i przyniesiony 4 listopada br. przez mojego „barowego” znajomego (56-58 lat) w trakcie mojej nieobecności, który to znajomy powiedział mi, że gdy był małym chłopcem to jego babcia karmiła go m.in. takimi grzybami, a że go teraz znalazł to chciał się dowiedziec co to i czy rzeczywiście jadalne.

Zrobiłem w tym roku taką małą akcję edukacyjno-grzybowo-gastronomiczną w zaprzyjaźnionym pubie. Gdy znalazłem coś ciekawego i jadalnego („czarcie jajo” sromotnika smrodliwego, żółciaka siarkowego, kolczaka obłączystego, lejkowca dętego itp.), przynosiłem do baru, znajomy właściciel przygotowywał ukradkiem i na szybko jakąś potrawkę, pozostawiając oczywiście 1-2 świeże owocniki do zaprezentowania ich po konsumpcji dania.
Największy szok ludzie przeżyli przy:
a) „czarcim jaju” – „nie możliwe, że sromotnik to nie to samo co muchomor sromotnikowy”
b) żółciaku siarkowym a’la schabowy – „nie możliwe, że to grzyb a nie upieczone „kurzece” mięsko”

Co do ozorka dębowego, to przynajmniej u mnie jest go dosyc sporo, poczynając od ledwo wystającego z ziemi pniaka na dziedzińcu przedszkola w centrum miasta po „dziewicze” wąwozy Kazimierskiego Parku Krajobrazowego

Co do gwiazdoszy, to u mnie w wąwozach jest ich naprawdę b. dużo. W tym roku z kilku wypadów do jednego wąwozu i jego odnóg kilka stanowisk, w tym jedno niezwykle bogate.
Co odkryłem dopiero w tym roku i w pełni potwierdza słowa Marka „...są częste, tylko łatwo przeoczane...”
« » bio-forum.pl « Grzybobranie « starsze wątki (do 03 września 2017) « Archiwum « Archiwum 2009 «
Główna Ostatnia doba Ostatni tydzień Szukaj Instrukcja Kopiuj link Kontakt Administracja
ta strona używa plików cookie — więcej informacji