bio-forum.pl Zaloguj Wyloguj Edycja Szukaj grzyby.pl atlas-roslin.pl
Grzybowozy
« » bio-forum.pl « Grzybobranie « starsze wątki (do 03 września 2017) « Archiwum « Archiwum 2004 «

#30

2004.09.20 12:47 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Kazimierz Schmidt (kazik)
Pogrzebałem w starych fotkach które mam w wersji cyfrowej i znalazłem dwa Grzybowozy, aby zapoczątkować nową tematykę wokółgrzybową.
merc 180D
to jest fotka mercedesa 180D (Kubusia), tak starego jak ja. Zdjęcie zrobione ok. 1984 przed czyli autko miało wtedy 24 lata. Ależ to była radość tym na grzybki pojechać. Niestety nie mam uwiecznionego tegoż auta w lesie,
jak powinno być... ale wierzcie mi na grzyby jeździł i bagażnik się przydawał.

125
A to jest już "nowoczesny" FIAT 125p na grzybobraniu. Około roku 1992. W tle bór sosnowy na północnym Mazowszu. W takim lesie się bardzo łatwo zbiera grzybki. Podgrzybkowy raj, ale trzeba wiedzieć dokładnie gdzie, czego oczywiście nie napiszę...

Na obu fotkach właściciel aut - mój nieżyjący już ojciec. Jakość zdjęć niestety taka jak po skanowaniu czegoś co sam wtedy wywoływałem (w 1984 roku opłacało się zdjęcia obrabiac samemu).

#150

2004.09.20 16:43 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Użytkowałem Fiata 125 moich rodziców naście lat. Dostał nieżle w kość - zwłaszcza, że wtedy bardzo dużo spinningowałem.
Piszesz "nowoczesny" - w 1984 roku rodzice kupili nówkę z salonu, ja miałem wtedy 22 lata, prawko od 6 lat i tyleż praktyki na maluchu,
jednak gdy przyszło odbierać tego dużego fiaciora to rodzice do przyprowadzenia go zabrali z sobą kuzyna z 20-letnią praktyką za kierownicą.
Dopiero na drugi dzień mogłem zacząć obwozić rodzinkę po okolicy (pewnie potrzeba było nocy aby rodzice ochłoneli), nadmieniam, że wtedy nie miałem jeszcze na końcie nawet stłuczki.
Jaki był to był, ja go nie zapomnę (chciałem go nawet postawić na jakimś murowanym podwyższeniu, niestety z niego są już żyletki - sentyment jednak pozostał.

Mercedesy kocham, im starsze tym lepsze. Miałem tylko "beczkę" 1981 r, i nie wiem czy nie uratowała mi życia, po uderzeniu w nasz bok przez inny samochód przesunęło nas ponad 6 metrów, co "merol" to "merol".
Najbardziej racuje mnie chyba Mercedes 126 SE

#422

2004.09.20 19:43 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Piotr Perz (pimpek)
Na grzyby pierwszy raz pojechałem BMW "Rekinkiem" 316. Niestety długo nie przeżył, bo jeździł za szybko i on skończył na złomie a ja w szpitalu. Był chyba z 1982 czy 1984 roku. Pamiętam, że bałem się go zostawic w lesie a to był rok 1997. Następnie BMW 320i z 1989 roku. Cacuszko 2.0, 6 cylindrów, chyba V (fał). Ale za Polanicą jadąc na kozaki zakopałem się w błocie, bo mimo iż mocny to był nisko zawieszony. Tak go piłowałem, że zapiłowałem silnik, komputer zablokował mi cośtam, olej się wypalił a ja zatarłem go na śmierć :( Potem zostawiałem go już tylko na drogach leśnych.... foto jest chyba tutaj http://www.netgate.com.pl:8080/personal/pepowisko/bmw/index.html (też 1997 rok, w tle KWK Nowa Ruda :) ).

Następnie jeden z najlepszych grzybowozów jaki miałem - maluszek, który wjechał gdzie tylko chciałem!! Tęsknię do dzisiaj! Ale mi go ukradli i zdewastowali, więc dałem go znajomemu, żeby coś sobie z niego zrobił.

Następnym moim grzybowozem był Renault Kangoo - był wysoko zawieszony i całkiem fajnie się sprawował, ale po RÓWNYCH 100 tys km - wszystko zaczęło się w nim psuć. Cóż.... tak to bywa. A po łąkach śmigał jak terenówka...

Jedno z najlepszych aut na opieńki to była moja Skoda Felicja PickUp. TYYYYYLE można było zapakować. Tylko szkoda, że 2 osobowa i większe grzybobrania nie wchodziły w grę, ale jak na pakę włożyłem kanapę - to był luxus dla 3 pasażerów :)

Całkowitą porażką była próba pojechania na grzyby Porsche 944. Połamał błotnik na pierwszym wyboju i byłby się zawiesił na jakimś korzeniu, ale 2,5l Turbo pomogło. Zresztą bagażnik był taki mały, że 2 kosze nie wchodziły!! A i z tłu było tak mało miejsca, że 2 osoby tam to tylko teoria.

Opel Corsa 1.0 12V był doskonały. Mało palił, wysoko zawieszony, nie szeroki... dobrze radził sobie po górskich drogach. Polecam!

Mój obecny Mrcedes Vaneo jest OK, ale mógłby być trochę wyżej zawieszony, ale radzi sobie doskonale nawet na bardzo złych górskich szlakach.

....właśnie planowałem jakąś terenówkę, może nie-do-zajechania UAZ-a lub jakiegoś JEEP-a ale w styczniu na świat przyjdzie mały Pimpuś i czuję, że wolne pieniążki się skończą :) Co mnie oczywiście bardzo cieszy.

#32

2004.09.21 00:24 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Kazimierz Schmidt (kazik)
O tak, Maluch był niezawodnym grzybowozem, faktycznie wszędzie wjechał i niestraszne mu były największe doły - dlatego własnie, że był taki mały. Tajemnica polegała na tym, że jak samochód miał jakiegos wyższego garba pomiędzy ośkami to się na nim normalnie wieszał. A Maluch tego samego garba nigdy między ośkami nie miał - on po prostu był taki krótki, ze na wypiętrzenie pomiędzy nimi nie starczało juz miejsca.
Kiedyś wjechałem Maluchem "na pamięć", po ciemku, w listopadzie, w zaorane pole. Błoto, breja itp. Otóż jeszcze w zeszłym roku była tam droga... Ale przejechał!

Z tego powodu co Maluch był świetny, Mondeo kompletnie się nie nadawał - był taaaaki za długi... Dobrze, że miałem go tylko na jedne wakacje bo bym jeszcze w jakim lesie zepsuł.

I był jeszcze Seat brata (taki najmniejszy i też zabytek). Zgasł nam w lesie i nijak nie chciał zapalić. Wepchnęliśmy go po 30 minutach na górkę i stamtąd zapalił. Wróciliśmy jadąc z maksymalną szybkością 50km/h (jak z górki). Okazało się że się zrobiła dziurka w jednym z tłoków. Silnik nadawał się po tym tylko na złom.
O tego czasu nie pozyczam żadnych aut!
No chyba, że od mojej sympatii z którą poznaliśmy sie własnie dzięki grzybom. Otóż szukałem dziewczyny z Grzybowozem bo już miałem serdecznie dosyć mieć zawsze zmianę prowadzącą. Koledzy piwko latem i inne napoje bezalkoholowe ;-) jesienią. A ja ciągle kawę.
I znalazłem! To od jej rodziców wiem na bieżąco co na północnym Mazowszu piszczy w lesie. Teraz jak jedziemy na grzyby jej autem to ja oczywiście ... prowadzę. Widać nie chodziło mi tylko o Grzybowóz.

Najczęsciej jednak jeździłem moim 125 (nie pe). Nigdy mnie nie zawiódł tak jak np. Seat. Ale po którejś tam wyprawie tak się rozklekotał, że pojechałem do warsztatu i mówię do gościa:
- niech pan cos zrobi z tym, podokręca albo co, bo wszystko klekocze - a on na to:
- kup pan sobie lepiej lepsze radio i zrób głośniej...

Jak mały Pimpuś sie pojawi to niewątpliwie wszystkie wolne pieniążki przyśpieszą... :-)
A skoro i tak będa w ruchu to aby szybciej się napełniało jak wypływało!

#173

2004.09.27 09:55 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Jednak wszystkie te mechaniczne "grzybowozy" nie umywają się do niezawodności i wszechstronności tego:
Z "Na grzyby" Grzywacz, Dudziński, Szymaniak:
"...Na grzybobranie wychodziły całe rodziny, łącznie z dziećmi i osobami starszymi; brano ze sobą ogromne kosze lub furmanki." :-)
« » bio-forum.pl « Grzybobranie « starsze wątki (do 03 września 2017) « Archiwum « Archiwum 2004 «
Główna Ostatnia doba Ostatni tydzień Szukaj Instrukcja Kopiuj link Kontakt Administracja
ta strona używa plików cookie — więcej informacji