bio-forum.pl Zaloguj Wyloguj Edycja Szukaj grzyby.pl atlas-roslin.pl
pożytek z lejkowców dętych
« » bio-forum.pl « Grzybobranie « starsze wątki (do 01 października 2016) «
i

#805
od lipca 2013

Pewnie już nie raz pojawiało się na tym forum, ale mam pytanie, mianowicie: jaki jest pożytek i co można zrobić (oprócz zmielenia na przyprawę) z lejkowców dętych? W tegorocznym grzybobraniu coraz częściej je spotykam i to w dużych ilościach, a że trudno je pomylić z innymi grzybami można by było je spokojnie zbierać, mimo tego, że nie jest przekonana do ich zbioru moja żona. :) Suszyć czy marynować, jadł ktoś je w takiej postaci, jak smakują???
i

#318
od marca 2010

2014.08.31 21:56 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Beata Łyszkowska
Nigdy nie mieliłam na przyprawę, ale pewnie można. Ja lejkowca suszę, bo daje wspaniały, choć delikatny, aromat w pierogach, kapuście gotowanej, lub bigosie, jeśli ktoś lubi bigos. Ale mój najulubieńszy przepis na lejkowca świeżego to farsz do krokietów. Warunkiem jest nazbieranie, prócz rzeczonego dęciaka,kurek lub innych grzybów (e.g.kożlarzy czerwonych, pomarańczowych (tylko kapelusze), maślaków zwyczajnych lub żółtych), które po obgotowaniu robią się jasne. Ponieważ lejkowiec jest czarny, to taki farsz z posiekanych (nie zmielonych) grzybów, wygląda w naleśnikach bardzo barwnie, a właściwie kontrastowo. Przepis jest prosty. Równe części (po obgotowaniu, bo lejkowiec bardzo traci na objętości) grzybów udusić na maśle z cebulką na patelni, odparować aż będą prawie "suche", dosolić, dopieprzyć, dodać odrobinę gałki muszkatołowej świeżo utartej. I tutaj następuje procedura niestandardowa, bo do odstawionych z ognia grzybów, ja dodaję sporą garść drobno posiekanej zieleniny (koper, pietruszka, odrobina lubczyku lub selera i kilka liści mięty pieprzowej, ale kilka). Tak przygotowany farsz nakładam do usmażonych dzień wcześniej (lub tego samego dnia, jak ktoś ma czas) naleśników. Zawijam krokieta i nie obtaczam w bułce ani jajku, tylko układam w naczyniu żaroodpornym i zapiekam w piekarniku aż zaczną "bulgotać". Więcej mi zajmuje pisanie o tym niż przygotowanie tego farszu. :-) Próbowałam też wersję z gotowym naleśnikiem, czyli tortillą, ale jakoś mnie nie powala, ale może tylko mnie. W przypadku tortilli, po prostu odgrzewałam gotowe w mikro, nakładałam grzyby i podawałam. Do tego dobrze się komponuje sałatka z cykorii z octem balsamicznym lub pomarańczą. Ło jejku, ale się nagadałam. Marynowane lejkowce są lekko skórzasta. :-)
i

#807
od lipca 2013

Ooo! to jednak ma jakąś wartość! Świetnie! Teraz muszę przekonać żonę do ich zbierania. Ten pomysł z krokietami wygląda bardzo obiecująco... :)
i

#958
od lipca 2007

Ja używam do "chińszczyzny" jako zamiennik chińskich grzybków. Świeże, jak są, lub suszone (przed użyciem zamoczone we wrzątku).
i

#5847
od kwietnia 2004

2014.09.01 13:23 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
A próbowałaś nie obgotowywać grzybów? Tylko na przykład dusić? Bo przecież wszystko co najsmaczniejsze z grzyba zostanie w tej wylanej wodzie.
Przepis kradnę.
i

#319
od marca 2010

2014.09.01 15:58 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Beata Łyszkowska
Łe tam, ja nigdy nie obgotowuję grzybów. Tak napisałam, żeby Kamil wiedział, że w równych proporcjach mają być grzyby "białe" i "czarne", ale po tym, jak się skurczą w duszeniu. Ja, po latach praktykowania, już wiem, ile dać jednych i drugich, żeby było ładnie, ale najładniej jest z kurkami i (ostatnio wypróbowane) z gołąbkiem modrożółtym oraz maślakami (w kolejności, w jakiej podałam). Z resztą, komu ja tłumaczę. Przecież z pewnością wiesz, jakie grzyby są najjaśniejsze po ugotowaniu. :-) Przepis wymyślony przeze mnie, więc o kradzieży mowy nie ma. Chętnie się dzielę. :-) A od Margo poproszę przepis na :chińszczyznę", bo nie mam własnego, a to co z netu wypróbowywałam, to takie sobie.
i

#5848
od kwietnia 2004

2014.09.01 16:33 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
Dzięki, Beatka.
i

#959
od lipca 2007

To co ja nazywam chińszczyzna to taka wariacja na temat kuchni chińskiej, która za każdym razem jest inna. Ogólnie bierzemy trochę jakiegoś mięska (pierś z kurczaka, schab, może tez być wołowina na zrazy). Tego mięska ma być mało (1 pierś, 1-2 kotlety schabowe). Kroimy w paseczki, dodajemy do tego ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę, trochę imbiru (najlepiej świeżego kawałek wielkości ok połowy kciuka, też można przez praskę do czosnku przecisnąć), sos sojowy (tak ze dwie łyżki) i łyżeczkę miodu. Wymieszać starannie i zostawić. Można to zrobić rano. Do smażenia mieć najlepiej wok, a jak nie to głęboką patelnię. Trzeba sobie wymyśleć zestaw warzyw np. marchewka, trochę pora, kawałek cukinii, trochę papryki, kapusta pekińska, albo lepiej bok choy, młodziutki groszek w strączkach, mogą być pędy bambusa z konserwy, kiełki sojowe. No po prostu trzeba kombinować . Nie wszystkie muszą być, wystarczy ze trzy z tego zestawu. Ważne, żeby były w rozmaitych kolorach. No i grzybki. Typowe to uszaki, ale te właśnie można zastąpić lejkowcami. Wszystkie jarzyny i grzyby kroimy w paski. No i na patelnie lejemy olej (jakiś o wysokiej temperaturze dymienia i bez zapachu - oliwa wykluczona, najlepszy jest arachidowy, dobry ryzowy czy słonecznikowy) - kilka łyżek. Na rozgrzany olej wrzucamy przygotowane mięsko, smażymy ciągle mieszając. Gdy mięso przestanie wyglądać surowo, dorzucamy warzywa I znowu mieszamy. Smażymy około 5 minut, warzywa nie mają być rozgotowane. Do szklanki wlewamy ze 2 łyżki sosu sojowego, dodajemy łyżkę skrobi kukurydzianej i wodę. Po zamieszaniu wlewamy do mieszaniny na patelni i chwilkę gotujemy. Podajemy z ryżem lub makaronem sojowym. Proporcje pomiędzy warzywami, mięsem można sobie zmieniać. Ważny jest zestaw przypraw na początku do mięsa.
A tak w ogóle to grzyby sa tu tylko jednym ze składników.
i

#5849
od kwietnia 2004

2014.09.03 09:21 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
Podobnie, tyle że ja smażyłam warzywa małymi partiami i szybko, a podawałam z połamanym spaghetti all dente. No i zamiast sosu sojowego używałam fix do potraw chińskich. Kiedyś była bardzo smaczna. Potem się popsuła.
Ponadto dawałam jeszcze czerwoną fasolę z puszki. Czosnek kroiłam w plasterki.
i

#320
od marca 2010

2014.09.03 23:00 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Beata Łyszkowska
Dzięki, dziewczęta. Pewnie niedługo coś takiego zrobię, w wersji bez mięska, gdyż dziecko przeszło na zieloną stronę mocy i teraz muszę kombinować, jak by tu urozmaicić posiłki, kiedy przyjeżdża. Na razie mam tyle roboty z grzybami, że nie wiem w co ręce wkładać. Ale to niedźwiedzie lubią najbardziej, prawda? Skoro przy przepisach jesteśmy, to zapytam, czy z gołąbków to ściągacie tę skórkę z kapelusz ile odlezie, czy w ogóle nie? Ja pierwszy sezon jem modrożółte, a jest ich od groma, więc pytam. Dziś zrobiłam z nich "flaczki". Ugotowałam wcześnie, w zupełnie innym celu, rosół z kurczaka i wołowiny. Zostało trochę rosołu i dużo mięsa. Mięso obrałam ze skór, i kości. Pokroiłam. Rosół przecedziłam przez sito. Marchew z zupy utarłam na tarce grubej, dodałam kapelusze z kilkunastu gołąbków pokrojone w długie paski, trochę gałki, majeranku, świeżego oregano, pogotowałam 5 minut, dołożyłam ze 3 świeże pomidory, pokrojone, obrane i rozgotowane wcześniej w rondlu, jak się wszystko zagotowało dodałam "zaklepkę" z odrobiny mąki i znów majeranku, po wyłączeniu zupy. Wyszła pyszna. A, zapomniałam dodać, że w ramach "dekoracji" dałam z 10 małych lejkowców, które znalazłam wczoraj :-)

#1096
od listopada 2008

2014.09.03 23:17 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

ala mikołaj (wink)
jeśli dziecko przeszło na wege, to ja myślę, że nie ma co przesadzać, bo tyle ile warzyw dajesz do potrawy to dla niego pewnie będzie dość ;)
moje dziecko (znaczy mąż) jako wege najbardziej lubi pizzę i makaron (i stały zestaw warzyw do tego, zmian nie lubi) :D
a co do gołąbków to ja zdejmuję skórkę, po namoczeniu (podczas mycia) ona się staje bardziej zdzieralna (choć niestety bardziej galaretowata), więc ściągam tyle ile mogę najwięcej
a gałkę muszkatołową wielbię również i też dodaję gdzie tylko można, o ile nie przeszkadza
i

#321
od marca 2010

2014.09.04 00:43 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Beata Łyszkowska
Dzięki, Alu. Też z dzisiejszych zbiorów zdjęłam, bo sama się "pchała" przy dokładniejszym myciu, ale do końca nie odchodzi. Poza tym wypróbowałam dziś sposób, który Malgi podała, a mianowicie, na gołąbka z blachy, czyli suchej patelni. Znalazłam jednego takiego z płaskim kapeluszem, posoliłam od strony blaszek, odstawiłam, odlałam sok, który się wytworzył, dałam dużo świeżego pieprzu, i na gorącą patelkę go. Zmniejszyłam moc płyty, zaczekałam, a trwało to dobry kwadrans albo lepiej, aż się upiecze, sam kapelusz, ma się rozumieć,(musiałam na trochę przykryć pokrywką, potem zwiększyć moc płyty, żeby odparował sok) na koniec położyłam na niego kilka wiórków masła i zjadłam, bez chleba :-)Pyszny był.

#148
od marca 2007

2014.09.04 20:23 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Zofia Zacharczuk (zosia)
Ja polecam mrożenie obgotowanego w małej ilości wody lejkowca (można zmielić), a potem wykożystywanie w zimie jak komu się podoba... Ja uwielbiam pierogi z lejkowcem. A tu masz kilka ciekawych przepisów:
http://urodaizdrowie.pl/dzisiaj-na-obiad-wronie-uszy#&panel1-1

#812
od lipca 2013

A niech mnie... Jest tych dań naprawdę sporo, nawet pizza! :)

#961
od lipca 2007

A propos, ktoś tu wspominał o kotletach z gołąbków. Czy mogłabym prosić o przepis ?
i

#323
od marca 2010

2014.09.04 23:20 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Beata Łyszkowska
Margo, ale o jakich kotletach mówisz? Bo na gołąbka z suchej blachy podałam 3 posty wyżej. Ale jeśli o inny chodzi, to ja też chętnie zapiszę sobie :-)

#9834
od maja 2003

2014.09.05 12:14 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
wronie uszy! cudnie :-))
« » bio-forum.pl « Grzybobranie « starsze wątki (do 01 października 2016) «
Główna Ostatnia doba Ostatni tydzień Szukaj Instrukcja Kopiuj link Kontakt Administracja
ta strona używa plików cookie — więcej informacji