Śledząc skutki podwyższonych stanów wody w lokalnych rzekach wybrałem się nad Chechło. Może nie jest to najszczęśliwsze miejsce, gdyż Grupowa Oczyszczalnia Ścieków to jego najbardziej wydajny prawobrzeżny dopływ, aktywny praktycznie przysłowiowe 24 godziny na dobę. Obecnie za pośrednictwem Chrzanowskich Wodociągów wpada tędy do Wisły Soła.
Trasę spaceru oznaczyłem kolorem niebieskim, zaś miejsce objęte fotoreportażem na czerwono.



Chechło tego dnia toczyło rdzawą ciecz.



Pomimo tego, iż nie ma tutaj zabudowań a do drogi jest dobre 200 m na brzegu znalazły się świeże śmieci i wiele wskazuje na to, że nie znalazły się tutaj za sprawą wysokiej wody.



Nadbrzeżne zarośla były bogate w gatunki nitrofilne. W tym miejscu królowała gigantyczna wierzba krucha.





Wystąpiła tutaj również czeremcha amerykańska. Inna nazwa gatunku to czeremcha spóźniona. Ta dopiero co zakwitła.





Niedaleko brzegu znajdowało się niewielkie rozlewisko.



Osobliwością przyrodniczą był tutaj dziki bez czarny rosnący w środku nurtu. Możliwe, że krzew wyrósł początkowo na suchym lądzie a następnie został osaczony przez rzekę.





Rzućmy jeszcze raz okiem na przybrzeżne rozlewisko. Domy po drugiej stronie znajdują się dostatecznie daleko od Chechła. Czy były bezpiecznie, nie mam pojęcia.



Wiele jednak wskazuje na to, że rzeka ma gdzie się rozlewać i przynajmniej w tej okolicy nie musi odwiedzać pobliskich domostw.



W każdym bądź razie tego dnia płynęła leniwie prowadząc korytem rdzawą ciecz. Wszystko wskazuje na to, że jej barwa pochodzi od kwasów humusowych.



To było ostatnie zdjęcie zrobione podczas tej wycieczki. Po prostu baterie mi się wyczerpały.