Do Raciborza wjechaliśmy od strony Markowic. Zresztą na on czas most na drodze Racibórz - Rybnik przez Rydułtowy nie istniał. W Parku Zamkowym obejrzeliśmy sobie orzech czarny - Juglans nigra.
Potem w rejonie ulicy Zamkowej i Brzozowej obejrzeliśmy koszary, wpisane oczywiście do rejestru zabytków.
Może postąpiliśmy niezbyt legalnie, ale korzystając z luki w zabezpieczeniach zajrzeliśmy do środka.
Najbardziej zainteresowała nas część pozbawiona dachu.
Tutaj na ścianach zachowały się resztki malowideł powstałych ku chwale armii Prus.
Może przesadziłem z ilością zdjęć, ale zważywszy na brak dachu poczułem dziwną muzealną chęć utrwalenia tego co widziałem chociażby w taki niedoskonały sposób.
Jesteśmy teraz na zamku, który na on czas także był w remoncie.
Najważniejszym tutejszym zabytkiem jest kaplica zamkowa p.w. św. Tomasza Kantuaryjskiego
Ciekawe jest też zwieńczenie komina.
Korzystając z kolejnej luki w zabezpieczeniach zwiedziliśmy jedno wnętrze.
Ponadto zobaczyliśmy tam to.
Opuszczamy zamek. Teraz jesteśmy w okolicy rynku, jak mi się wydaje. Oto figura Jana Nepomucena.
Tutaj najważniejsza jest Kolumna Maryjna, dlatego ją też sfotografowałem bardzo dokładnie.
Odrywając się na chwilę od kolumny sfotografowałem kościół p.w. św. Jakuba.
I jeszcze raz kolumna
Bardzo ważny jest także Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
Ponieważ miasto niemalże doszczętnie spłonęło w czasie II Wojny Światowej wszystkie kamienice wokół rynku to tylko wariacje na temat historycznych obiektów.
W końcu będąc w mieście trzeba obejrzeć największy w tej okolicy głaz narzutowy. Czerwony granit skandynawski. Jego historia jest dobrze udokumentowana, więc nie będę jej tutaj zamieszczał.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na chwilę na Płaskowyżu Rybnickim. Jest to teren Kornowaca, nieco na wschód od skrzyżowania drogi do Rybnika z drogą do Lubomii. Widoczne na horyzoncie pagórki to Czechy, a właściwie Morawy.