Czy tołysiczka lancetowata

Po pierwsze - nie znamy gatunku tołysiczka
Po drugie - gdzie jest zdjęcie
po trzecie - nie ułatwiamy życia samobójcom

Oj tam, oj tam, Piotrek nie tak ostro:-)
- przez Ciebie jeszcze kjooojik będzie miał doła:-)

ale przyznacie, że nie sposób udzielić jakiejkolwiek odpowiedzi bez zdjęcia.

Przypiliło to się i "chłopaczyna" strasznie śpieszył... no i zapomniał:-)
No coś Ty, nic nigdy w zyciu nie zapomniałeś w pośpiechu?
:-))

Oj, biedaczek nie doczytał instrukcji wklejania zdjęć. To pewnie jakiś współczesny student, sądząc po tym z czym mam do czynienia.

Mamy doświadczenie sprzed wielu lat, że pytający o łysiczkę w większości przypadków (może nawet we wszystkich przypadkach) chcą mieć pewność, że mogą się nią szprycować. Zadaję sobie wtedy pytanie: potwierdzić, czy też uchylić się od podania twierdzącej odpowiedzi. Ja zazwyczaj proponuję wybrać się na borowiki, a teraz zimową porą na zimówkę...
Dobrze czasem pożartować sobie z pytającego, tak jak w tym wątku, bo chyba pośpiech z brakiem zdjęcia wyniknął z tego, że ma doła... Współczujmy mu trochę... proszę...

widziałem kiedyś tołysiczki, ale to było dawno temu ...

Ja widziałem łysiczki w naszym muzealnym zielniku ze zbiorów Władysława Wojewody. W realu jakoś na razie nie było mi dane.
A tak nawiasem mówiąc, czy udzielając pytającemu odpowiedzi potwierdzającej jego domniemanie, oczywiście jeśli po tym wszystkim dołączy zdjęcie, nie podpadniemy pod ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii.

Moje zdanie jest takie, że z reguły osoby pytające tutaj o psilocibe lancelata to dzieciaki nie wiedzące za co się zabierają. Psychodeliki nie są do ćpania, tylko do poszerzania świadomości i rozwoju duchowego. Zjeść psychodelika żeby pooglądać jakieś krasnoludki i śmiać się jak głupi - to jest infantylne. Jestem sporadycznym użytownikiem psychodelików, i odpowiednio wykorzystane stanowią potężne narzędzie rozwoju - duchowego i osobistego. Ale i tak moją ulubioną rodziną są Geastromycetes :))))