leszczyna osika, brzoza, dalej świerk i sosna
zapach chemiczny, wysyp niezauważalny.

Russula chloroides? Są jakieś podobne gołąbki?

Nie wiem czy sa jeszcze jakieś białe śmierdziele w tym rodzaju, dlatego ... do Ali:-)))

Podobna jest Russula delica, różni się m.in wysokością ornamentacji (niższa), brakiem turkusowej obwódki w górze trzonu (są różne opinie na ten temat), ponoć (?) na przekroju w obrazie kapelusza u R. delica widać "U" a u R. chloroides "V"

Wtrącę i ja swoje amatorskie trzy grosze :)

Co do tej turkusowej obwódki, to nie traktował bym jej jako wyróżnik, bo często jej po prostu brak.

Bardzo ważną cecha odróżniającą te dwa gatunki ma być ponoć gęstość blaszek na obwodzie kapelusza. R. chloroides na krawędzi kapelusza na 1 cm ma posiadać 9-15 blaszek, a R.delica 4-8 blaszek.

ototo, zapomniałam o ilości blaszek, kiedyś pisałam szerzej o różnicach ale mam niedoczas aby poszukać :/

Przy Russula delica zwracają na siebie uwagę grube i rzadkie blaszki

https://www.bio-forum.pl/messages/33/692715.html

Ciężka sprawa z tym gołąbkiem. Zarodniki wielkością i ornamentacją pasują do R. chloroides, mają też zakrzywione kolce/ brodawki, natomiast skórka znacznie odbiega od cech gatunku.
W tym gołąbku ściany strzępek są nie lekko, ale bardzo grube i odbijające światło (u chloroides powinny być cienkościenne). Elementy skórki mocno butelkowato rozdęte, znacznie przewyższają wartości podane przy opisach R. delica/ R. chloroides oraz ich odmian.
Porównałam R. delica var. trachyspora (= R. chloroides var. trachyspora) oraz R. delica var. puta - ta odmiana posiada właśnie takie rozdęte elementy, ale znacznie mniejsze zarodniki.
Aby odświeżyć pamięć oraz porównać cechy obejrzałam jeszcze raz swoją R. chloroides:
https://www.bio-forum.pl/messages/33/743281.html
Nic nowego nie odkryłam, zarówno zarodniki jak i skórka zostały potwierdzone, brak rozdętych elementów, można by rzec typowa Russula chloroides i bardzo różna od tej z tego wątku. Zarodniki też ciut inne (później wrzucę nowe/ lepsze zdjęcia).
Blaszki w eksykacie (rzadsze niż w moim okazie) oraz długi trzon wskazywałyby na R. delica, ponadto zapach - w suszkach czuć rybę/ śledzia, co jest charakterystyczne dla R. delica, według literaury R. chloroides nigdy tak nie pachnie. Tylko, że blaszki wydają się wąskie, tak jak u chloroides?

Ja nie wiem jaki to gołąbek, przeanalizowałam dokładnie całą literaturę jaką mam i nic nie pasuje. Podsumowując, pewne cechy się zgadzają z jakimś konkretnym typem a inne nie. Wydawać by się mogło, że monografie zacnych autorów są dobrze opisane, ale jak przychodzi co do czego, to się okazuje, że jest dużo czarnych dziur i znaków zapytania.

Blaszka



Skórka - na pierwszym zdjęciu widać skupiska strzępek/ włosków z emulsyjną żółto-złotą treścią, wyglądającą na pigment, dermatocystydy raczej wąskie i trudne do znalezienia, ale są.







Zarodniki:
(8.2) 8.7 - 10.2 (11.4) x (7.3) 7.5 - 8.9 (9.4) µm
Q = (1) 1.1 - 1.19 (1.2) ; N = 48
Me = 9.4 x 8.3 µm ; Qe = 1.1

Ornamentacja:
(0.7) 0.8 - 1.2 (1.3) µm
N = 34
Me = 1 µm





Ech, nie mam zdjęcia eksykatu, ale jutro zrobię.

No to może gatunek nowy dla nauki, Alu i Mirku? :-D

Ala, mam gołąbka, którego rozpoznałam po makro jako R. delica, podesłać? Albo mogę spróbować zrobić skórkę (tylko moje foty nie będą takie cudne :-( )

Też mam R.delica(tak go wstępnie oznaczyłem)również mogę podesłać.

poproszę, baaardzo :)

edit: Basiu, pewnie, że sama spróbuj i pokaż, tylko tyle, aby zobaczyć jak szczytowe strzępki wyglądają

(wypowiedź edytowana przez wink 27.stycznia.2016)

Adres poproszę:-)

Spróbuję, Ala i pokażę (jeśli coś mi wyjdzie), a podesłać kawałek też mogę :-)

W końcu to magiczna i szeroko/odlegle pojmowana Białowieża i okolice, więc kto wie czego można się spodziewać ;-)
Może jakiś nowy .var w którymś z tych gatunków, a może... :-)))
Powodzenia :-)

Boguś nie przesadzaj:-))
Żadna to Białowieża a typowe lasy gospodarcze, a do tego wskutek przecinek tak samo dziurawe jak ser szwajcarski.
Ale, z jednej strony to bardzo źle, z drugiej natomiast dobrze ... mam doświadczalny teren do obserwacji którym gatunkom gospodarka leśna sprzyja a które niszczy.
Z dotychczasowych obserwacji wynika, że w zasadzie relacje są wyrównane, ale żeby zachować niektóre rzadkie gatunki, typowe dla lasów pierwotnych wolałbym gospodarkę bardziej zrównoważoną, oszczędzającą więcej zadrzewień o charakterze pierwotnym.

Co do gołąbka: - to jest chyba właśnie ten moment kiedy trzeba odłożyć coś na zaś ... nic na siłę, szkoda czasu:-))
(o tym właśnie wspominałaś w innym wątku)

Edit: w sprawie zapachu!
Może i mam wypaczony przez alergie zmysł powonienia ale z takim zapachem na pewno nie wziąłbym go za gatunek jadalny:-((
Może i w suszku był delikatny śledziowy ... ale na pewno nie na świeżo.

(wypowiedź edytowana przez mirek63 28.stycznia.2016)

Mirku, obawiam się, że to nie jest ten przypadek o którym pisałam, a który należy zostawić na później ;)
Tutaj wszystko szło pięknie, nie ma niejasności odnośnie cech, natomiast jest problem z oznaczeniem, bo wg wszelkich danych literaturowych do których mam dostęp nie ma takiego gołąbka :D
A zapach jest ewidentnie rybny (wcale nie troszkę) i na świeżo wcale nie musiał tak pachnieć, więc myślę, że z Twoim powonieniem jest wszystko w porządku ;)

Uparta dziewczyna:-))))))))

No tak, tylko badania DNA ... i do czego to doszło?

Nie przejmuj sie, Błażej mojego Coprinopsis spilospora, oznaczył dopiero coś około dwóch lat po pierwszym podejściu:-) Wiec niestety ale takie przypadki muszą zdarzać się ... a z drugiej strony to nie jest wcale wykluczone to, że Beata miała rację:-))
Grzyby też ewoluują ... inaczej co byśmy mieli do roboty?

Ano uparta :D
Zobaczymy co dadzą obserwacje kolejnych R. delica/ chloroides, podejrzewam, że są dość zmienne i takie niespodzianki będą miały miejsce.

Obiecany eksykat:

"Boguś nie przesadzaj:-))
Żadna to Białowieża a typowe lasy gospodarcze, a do tego wskutek przecinek tak samo dziurawe jak ser szwajcarski..."
Myślę, że nie przesadzam ;-P
Tam gdzie znalazłeś te gołąbki, to zapewne tereny po starej puszczy?
Grzybnia się liczy, a ta wiele dziesiątek lat może żyć swoim życiem, a ujawnić się "owocem", jak jej coś "przypasuje" :-)

Ale wykombinowałeś:-))
Idąc Twoim tokiem rozumowania, to kiedyś prawie cała dzisiejsza Polska była pokryta puszczańskimi lasami:-)

Wierzyć nie musisz, a ja stawiam "litrę i gęś" (na ziemi białostockiej), że to to jest "cóś" ;-)

Optymista:-))
- ale gęsi to już dawno nie jadłem!

Jakoś nie bardzo mi smakuje drób współcześnie hodowany, czym oni go karmią ... "capi" na kilometr:-((
- ale taka gąska wiejska, z wolnego wybiegu :-))))
Za komuny to jak się szybciej przez wieś przejechało autem, to można było sobie pół bagażnika nazbierać:-))

Mirek, a Ty nie masz tam u siebie miejsc gdzie można nabyć właśnie takie luksusy drobiowe samemu wyhodowane, bez nadmiaru antybiotyków? Na pewno masz :)
Mnie np. marzy się ser biały twarogowy, taki prawdziwy, nie ze sklepu, co się nie kruszy przy krojeniu. Na targu mogę kupić 2x w tygodniu albo sama zrobić z mleka prawdziwego kupionego na tym targu. Tylko, że fajnie byłoby mieć możliwość kupienia tego czego się chce w sklepie, a tak nie ma :(
To był totalny off top (za co przepraszam), ale chciałam 2 grosze wtrącić.

Odnośnie gołąbka i innych grzybów z Twoich rewirów Mirku, to myślę, że zbyt skromnie do tego podchodzisz. Od dawna wiadomo, że u Ciebie rośnie WSZYSTKO (to, co najfajniejsze) :D
Nie jestem aż takim optymistą jak Boguś, że to jest 'cóś', bardziej bym optowała w kierunku zmienności, ale poczekamy, zobaczymy.
Co do teorii o tym, że w związku z myślą Bogusia cała Polska byłaby pokryta puszczańskimi lasami i grzybnią która może żyć długo, to niestety, również mniej optymistycznie myślę, że to co było cenne zostało zaorane :(

Alu, ... miałbym jak bym sam sobie wyhodował:-(
Od czasu jak rolnicy dostali dotacje, to nic się im nie opłaca hodować:-(
Sytuacja analogiczna, tylko ryneczek.

Co do grzybów rosnących u mnie to też widzę, że jesteś optymistką:-)
Na moich piaszczystych i kwaśnych glebach, niestety ale niektórych fajnych gatunków na pewno nie znajdę, a lista ich jest pokaźna.
Natomiast co do gołąbków to faktycznie, przy sprzyjających warunkach pogodowych, jest w czym przebierać ale jak trafi się taki rok jak ubiegły, to nawet szkoda czasu na deptanie po lesie ... a takie lata to już zaczyna być u mnie reguła:-(

No to Cię pocieszę, w ubiegłym roku w 'swoim" lesie, znalazłam jednego gołąbka :D
Pewnie dlatego, że rzadko się wybierałam, bo był upał i nie miało to sensu, ale na jesieni zero :( W innych lasach jesienią było lepiej, ale nie tak jakbym sobie tego życzyła. Oj, trzymajmy kciuki za ten rok i żeby jeszcze trochę śniegu popadało, to może jakoś będzie.

U mnie w ubiegłym roku trochę gołąbków było,ale omijałem je z daleka.W tym się poprawię i jeśli będziesz sobie tego życzyła to będę je dla Ciebie suszył:-)

Jeśli o mnie chodzi, to zawsze :)

Nawet nie macie pojęcia ile radości dają mi te wszystkie paczuszki, pracy się nie boję, poznawać i uczyć się uwielbiam, nic tylko dożyć do setki :D

Określę to sceptycznie, czyż jesteście ludźmi małej wiary (Ala, Mirek)?
Jeśli coś się nie zgadza, nie pasuje, to trzeba podchodzić do tego z opcją pozytywną na "tak" ;-)
Może bez zbędnej adrenaliny i "podniety", ale jednak!

Czesi są w tym dobrzy (z różnym skutkiem).
Dociekać, szukać i sprawdzać, to jest chyba podstawa do tego, żeby odkrywać i znajdować "coś" nowego ;-)

Boguś, pożyjemy, zobaczymy :)