Obok hubek na brzozie rosły też takie grzybki




Ale takiego samego znalazłem na bzie obok uch bzowych

Nie mam pojęcia. Metodą eliminacji doszłam do tego, że nie ma takiego grzyba. Zaczęłam od boczniakówki, doszłam do łyczaków, twardówek i twardziaków. I nic
Poza porkiem brzozowym, włóknouszkiem ukośnym, kisielcem kędzierzawym, podgrzybkiem brunatnym nigdy nic na brzozie nie widziałam (tak myślę).

Dziś też je znalazłem na innym drzewie,nie wiem jakim.Marek K.podpowiada łyczak póżny.

Mi podchodzi pod przemrożonego łyczaka późnego ?

Moje były inne w kolorze. Miały w sobie coś zielonkawego, były dokładnie takie, jak na cd Marka. Nie sądzę, żeby to był łyczak póżny. Mirki, wysypałeś to? Wąchałeś, macałeś? Próbowałeś? Łaś?

Niczym nie pachnie,niczym nie smakuje,nic się nie wysypało.Mam jeszcze fotkę starych owocników.Muszę stwierdzić,że jest bardzo pospolity,bynajmniej w tym lesie.Jutro buszuję w lasach kaszubskich,jestem bardzo ciekawy efektów,które napewno zobaczycie na forum.

na nic mi nie pasuje :-(

Teraz to wygląda mi na łyczaka muszlowatego - Panus conchatus
http://www2.nrm.se/kbo/saml/fries/pt/pancon.html.en

Staruszek oczywiście.

(wiadomość edytowana przez Vito_miks 25.Lutego.2005)

Podobny.... też na brzozie....





choć pewnie ze względu na białę "krzaczki" u podstawy trzonu to boczniak ostrygowaty :(

Ten Twój, Pimpek bardziej mi podchodzi pod łyczaka późnego Sarcomyxa serotina.
O Panus conchatus nigdy nie słyszałam

Jolu. Nawet tutaj możesz zerknąć.
http://www.grzyby.pl/gatunki/Panus_conchatus.htm

Faktycznie. Widziałam na cd Marka, ale nie ma opisu, więc nie zatrybiłam, że się tak wyrażę.
Ale wiesz? I tak ten Pimpkowy bardziej pasuje mi na łyczaka późnego.
Dobijacie mnie tymi nadrzewnymi grzybami, tymi łykowatymi i twardymi. Już, już wydaje mi się, że coś tam wiem, a tu hop!, jak diabełek z pudełka kolejne cudo! I wywraca mi tą niedouczoną światopoglądzinę do góry nogami. Szok! Naznosiłam dziś do domu znów jakies okazy...Ja może jednak poproszę o drugie życie. Już pójdę na t mykologię, niech będzie!

Jolu,
ja też jestem przerażony :-),
zawsze "hubowate" omijałem z daleka.
Ale teraz w zimie to przednie zajęcie i wciągające :-)
Będziemy sobie tak po maleńku rozróżniać po parę rodzajów czy paręnaście gatunków to za kilka zim - nie będą one już takie straszne, te "hubopodobne" :-)

A mamy wyjście? Jak uparliśmy się, że MUSIMY NAZWAĆ WSZYSTKO CO PO NASZEMU NIENAZWANE?
To gorsze, niz nieodgadnięte hasło w krzyżówce!

Nadrzewne są bardzo fajne, bo można je nawet teraz przynieść sobie do domu i dumać nad nimi przy grzańcu.
W niektórych nadrzewnych jest wielka moc przynosząca ukojenia, o czym wiedzieli już nasi przodkowie.

Bliżej, bliżej...