W ostatnim odcinku tej wycieczki postanowiliśmy odwiedzić dwa tytułowe kościoły. Tak samo, jak Lędziny, ostatnio oglądaliśmy je w 2011 roku. Pierwszy kościół jest oznaczony ciemnoniebieskim kółkiem, drugi fioletowym.
Kościół w Hołdunowie wygląda bardzo dziwnie. Jest okazały, stoi na wniesieniu. Jego patronem jest Jezus Chrystus Król Wszechświata.
Tym razem nie było nam dane wejść do środka. Wobec powyższego wszyscy uczestnicy naszej wycieczki obejrzeli to dziwo, czyli pomnik już prawie świętego Jana Pawła II w stylu Krasnal Ogrodowy. To zdanie podziela także mój kolega z pracy, jeden z liczących się w Polsce kolekcjonerów pamiątek związanych z naszym papieżem. Tutaj ponadto istnieje wyraźny dysonans pomiędzy jakością figury a rodzajem kamienia zdobiącego cokół.
Jesteśmy teraz na cmentarzu. Tutaj na starej kostnicy znajduje się tablica upamiętniająca Ruberga, wynalazcy śląskiej metody otrzymywania metalicznego cynku. Spoczywa on gdzieś na tym cmentarzu, ale nie wiadomo dokładnie gdzie.
Na cmentarzu znajduje się również krzyż upamiętniający mieszkańców Hołdunowa poległych przede wszystkim na frontach I Wojny światowej.
Jak widać wciąż istnieje problem z ujawnieniem ich nazwisk. Cóż przed II Wojną Światową Lędziny były ostoją polskości a Hołdunów ostoją niemieckości.
Zmiana planu zdjęciowego. Oto Imielin i w związku z tym drugi kościół. Żółtawy dół to dolomit, szara wieża to betonowe bloczki.
I dopiero wychodząc zauważyliśmy, że gdzieś tam z boku jest pomnik Jana Pawła II. Przedstawienie bardzo wiernie oddaje pierwowzór.
A na trawnikach, tak jak wszędzie szalały stokrotki pospolite - Bellis perennis.
Przed opuszczeniem Imielina obejrzeliśmy jeszcze skarpę drogi oraz kaplicę pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej.
Na zakończenie uwieczniłem miejscowy ognik szkarłatny - Pyracantha coccinea.
Po tym wszystkim postanowiliśmy napić się kawy. Niestety, w centrum Imielina było to niemożliwe i dlatego w tym celu musieliśmy udać się do Jaworzna. Tak czy owak było nam po drodze do Chrzanowa.