Koźlarzowe doświadczenia zbieram, po koźlarzu babce i grabowym kolej na następnego:-) Znaleziony dziś w lesie czerniejewskim:-)
Zanim go wrzuciłam na patelnię sprawdziłam domniemaną przeze mnie przynależność gatunkową, aby się nie okazało, że zjadłam eksykat;-) ale czy się aby nie mylę, że to koźlarz czerwony???
Rósł sam jeden, w pobliżu grab, dalej sosna, ale blisko coś na kształt młodziutkich topoli (wys. 1 m, z bardzo dużymi liśćmi te domniemane młodziutkie topole).
Etapy przebarwiania - po przecięciu, po kilku minutach i po kolejnych 5 minutach:
Po przyniesieniu do domu dół przekrojonego trzonu miał zabarwienie delikatnie zielonawe.
Trzon z zewnątrz nie wykazywał zielonkawego zabarwienia ani "sam z siebie", ani po zadrapaniu paznokciem.
Czy oznaczenie "koźlarz czerwony" słuszne jest?
Na pewno nie czerwony, nie taki trzon (po zewnątrz)
Ojej, to co ja zjadłam:- (( (( (
Nie boję się, że trujący, ale że może rzadki.....:- (( (( (
Koźlarz dębowy, który jest ciągle u mnie na liście gończym:-))
To jednak zjadłam eksykat!!!:- (( (( (
Cóż, pamiętam miejscówkę i mam jej współrzędne, będę zaglądać:-)
Dęby rosną w tamtym lesie, choć nie zaobserwowałam dębu akurat w pobliżu tego owocnika, ale dęby tam są, wszak zbierałam tam Exidia truncata:-)