Znalazłem zeszłoroczny wątek.
Wtedy rosły na innej kłodzie, kilkadziesiąt metrów dalej. W sierpniu i zniknęły zaczym zdążyłem zebrać lub zrobić zdjęcia dorosłym okazom.
I mam dylemat, dać rosnąć dalej czy zebrać?
Jacku, zbierz już ten większy owocnik. A mniejszy niech rośnie. Może większy jest już wystarczająco dojrzały:-)
Oj, będę miał kłopot: (( Jakiś pijak skasował mi samochód, na szczęście żonie która prowadziła nie się nie stało.
Przepraszam za ten wtręt off topic, ale z rozpoznaniem może trzeba będzie poczekać kolejny rok.
Dobrzy ludzie pomogli i miałem pięć minut na zerwanie grzybka;)
Ma lekki zapach, obojętny lub lekko nieprzyjemny, ale jak go nazwać? Ziemisty? Wilgotnej ziemi? Nie potrafię.
Grzybek jest... taki trochę gumowy. Trzonek można wyginać, a po przecięciu widać, że jest pusty w środku. Taki trzonek przecięty na cztery można zgiąć w pół bez widocznej szkody. W środku trzonek jakby trochę watowaty, ale gęsty.
Kapelusz też elastyczny, ale po silnym zgięciu pęka.
Próbowałem wyrwać tylko większego, ale były silnie zrośnięte z watowatą, elastyczna grzybnią (?), która wypełniała dziurę w drewnie, z której grzyb wyrastał. Ta grzybnia na ostatnim zdjęciu.
1/4 przysłanego do mnie ŻYWEGO i w świetnym stanie owocnika okazała się bokownikiem wiązowym (Hypsizygus ulmarius).
Jacku, on jest czerwonolistny.
Dzięki Aniu. Z pozostałych części próbowałem wysypać i ususzyłem.
Zbiorę się za jakiś czas i dopiszę doniesienia z tego sezonu, ale za chwil kilka;)
Z tej 1/4 wysypało się pięknie na kremowo.
No to okazałem się zbyt niecierpliwy, następna nauczka! Dojrzał w drodze do ciebie;)
A trochę się obawiałem, czy dobrze zrobiłem pakując go szczelnie w plastik. A był podawany z buka?
Dojechał w bardzo dobrym stanie. Myślę, że wpływ na to miało nie tylko bardzo staranne zapakowanie przez Ciebie (z warstwą izolacyjną), ale też niska temperatura na dworze. Był jak z lodówki:-)
Wśród żywicieli tego gatunku, buk jest podawany (w checklist Wojewody).