bio-forum.pl Zaloguj Wyloguj Edycja Szukaj grzyby.pl atlas-roslin.pl
Wieczór wigilijny
« » bio-forum.pl « W kuchni « starsze wątki (do 27 października 2011) «

#810
od 04-2004

2004.12.13 19:00 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
Napiszcie, jaka jest u Was w domu tradycyjna potrawa wigilijna z grzybami?
U mnie kapusta kiszona z grzybami. Bardzo smaczna.

#632
od 07-2004

2004.12.13 19:36 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
U mnie zawsze były pierożki z grzybami do barszczyku (ostatnio podupadają na "pasztecików" czyli grzybowy farsz w naleśnikowym opakowaniu - żona niestety bardzo nie lubi lepić pierożków) :-((

Oraz zawsze była kapusta kiszona z grzybami ale gotowana czyli taki postny kapuśniak.

Ta u Ciebie Jolu jest na surowo ? Bo nigdy się z takim daniem nie spotkałem, ale może warto spróbować ? :-)

#812
od 04-2004

2004.12.13 20:30 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
Nie! Jest gotowana. Kapusta kiszona z cebulką, olej,sól, przyprawy.Gotuje się i dodaje w trakcie wodę z ugotowanych, suszonych grzybów i pokrojone grzyby. Grzybów musi być dużo, żeby kapusta była dobra. Pamiętam, że w tamtym roku miałam mało suszonych grzybów i dodałam do kapusty zamrożonego, ugotowanego i skręconego przez maszynkę lejkowca dętego. Było wspaniałe.
Chyba ze mną coś nie tak, bo przecież zapomniałam napisać, że w Wigilię nieodmiennie też jadamy zupę grzybową z suszonych grzybów, bardzo esencjonalną, z łazaneczkami!
Ja rozumiem Twoją żonę, Bogdan. Nie znoszę lepić pierogów. To dla mnie straszne! Wolałabym wywiórkować cały parkiet. Ale zboczenia też bywają różne: moja Mama woli ulepić sto uszek, niż 20 pierogów. Tego to już w ogóle nie rozumiem.

#634
od 07-2004

2004.12.13 20:57 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
U mnie zupka grzybowa jakoś nie jest tardycyjną wigilijną potrawą - ani od mojej, ani od żony strony.

Twoja kapusta to to samo co i moja :-)
Nigdy nie probowaliśmy dodawać do niej mrożonych
grzybów - więc będzie okazja wypróbować :-)

Swoją drogą to nie lubię przebywać w kuchni przed takiimi poważniejszymi uroczystościami - za duża bieganina, harmider itd - wolę stanowczo samotnie poeksperymentować :-)

#815
od 04-2004

2004.12.13 21:11 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
W kuchni? To, jak mój syn. Powinien być kucharzem. Już, jako siedmioletnie dziecko przynosił nam w niedziele do łóżka śniadania. Jak nie mógł się doprosić o placki ziemniaczane, smażył sobie sam. Jeszcze załapywaliśmy się na nie z mężem.
W wieku 12 lat dzwonił do mnie do pracy i mówił: Mamo, dziś przyjadą do nas....Ale nie kupuj ciasta - ja upiekę. Po mamusi tego nie ma... To on zaczął w domu praktykować z gnieceniem w garści suszonych maślaków nad patelnią z jajecznicą. Sposób znakomity. Szybkie i dobre.

#636
od 07-2004

2004.12.13 21:50 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
U mnie było dosyć podobnie.
W wieku 9-10 lat wzięło mnie na szydełkowanie (takie sakiewki, paseczki, twory a la rękawiczki) :-)
Gdy w tym czasie tato zabrał mnie do pracy (dyspozytornia PKP z wielkim blatem, migającymi światełkami, niezliczoną ilością przycisków itd) aby mi pokazać te cuda, to ja, po napatrzeniu się na to wszystko siadłem najspokojniej na świecie i wyciągnąłem swoją robótkę ręczną z szydełkiem i zacząłem dziergać - co by mi się nie nudziło :-)))
Gdzy zobaczył to tato (w pomieszczeniu było jego paru kolegów :-), zaniemówił, poczerwieniał i myślałem że już wylecę przez przeszklone ściany piętrowego budynku :-)))
O młodocianym kucharzeniu za niedługo :-)

#863
od 05-2003

2004.12.14 08:01 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
Bogdan, zostało Ci coś z tych dziecięcych umiejętności? :-))
U nas były zawsze grzybowe uszka do barszczu i pierogi z kapustą i grzybami.

#640
od 07-2004

2004.12.14 08:11 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Stety czy też niestety - nie praktykuję dziergania, dosyć oryginalnie wyglądałby 40-letni facet zasuwający na drutach - chociaż słyszałem o takich przypadkach :-)))

W końcowym (szczytowym) okresie mama zaczynał mnie uczyć robić na drutach :-)

#866
od 05-2003

2004.12.14 08:20 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
Może zaprzepaściłeś wrodzony talent???
Prawdziwmu facetowi i szydełko nie straszne (i nie śmieszne) :-)))

#641
od 07-2004

2004.12.14 09:10 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Żeby to tak pieknie nie wyglądało to w tym samym czasie jeszcze bardziej pociągały mnie żyletkowe sekcje żab, ślimaków, ryb; nakłuwanie motyli i innych owadów na szpilki itp.
Prowadziłem nawet na żabach pewne operacje chirurgiczne łacznie z późniejszą ich hospitalizacją - ale szczegóły sobie daruję.
Do chirurgi zawsze mnie ciągnęło.
Ciekawe zestawienie: robótki ręczne i szlachtowanie żab.

A swoją drogą czy czasami nie można tu się dopatrzeć czegoś z "Milczenia owiec" ?
Brrrrrrr !!!

#642
od 07-2004

2004.12.14 09:12 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Pfuj !
Pszepraszam, ale zapomniałem o głównym temacie tego wątku :-(
i

#517
od 04-2003

2004.12.14 09:18 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Marek Snowarski (admin)
Z tych wątków można by już zrobić niezły horror - "Demoniczny Mazurek" :)
albo i całą serię.

Masz niezły talent do ciekawego opowiadania - z budowaniem napięcia.
i

#518
od 04-2003

2004.12.14 09:21 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Marek Snowarski (admin)
albo "Szydełkiem i żyletką" :)

sorry ale lubię horrory, zdarzają się wśród nich perełki humoru i absurdu

#643
od 07-2004

2004.12.14 09:21 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Z drugiej strony przed Wigilią, takiego karpia też trzeba odpowiednio potraktować.
Siedząc przy stole Wigilijnym raczej się o tym nie pamięta :-(
Więc jakiś związek jest.
Jakoś tak wyszło samo z siebie :-)

Tak naprawdę podejście do życia mam stanowczo pacyfistyczne :-)

#867
od 05-2003

2004.12.14 09:25 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
:-))) Bogdan, toś niszczycielsko na przyrodę oddziaływał :-)))
Tak, niewątpliwie nieco odbiegliśmy od potraw wigilijnych :-)
A o kucharzeniu kiedy??

#644
od 07-2004

2004.12.14 09:38 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Aniu,
nie niszczycielsko, tylko poznawczo :-)

Przy opisie kucharzenia muszę przemyśleć jakiś scenarisz aby nie zawieść Marka.

Horrorów się bałem (ogądałem z silnym zaciekawieniem, z duszą na ramieniu ale w krytycznych momentach chowałem głowę pod pierzynę).
Co nie przeszkadzało mi nocą wybierać się do lasu lub na cmentarz - czyżby to swoisty "psychiczny sport ekstremalny" i potrzeba adrenaliny ?

Do tej pory za horrorami nie przepadam :-)

Czyba jednak wróćmy na strony grzybkowe :-)

#868
od 05-2003

2004.12.14 10:01 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
Poznawczo dla Ciebie - ujemnie w bilansie osobników dla motylków (i nie tylko) :-) Ostatecznie zgodzę się na określenie "oddziaływane regulacyjne - rola selekcjonera".
Ileś genotypów się przez Ciebie nie rozpropagowało.... przerwał się łańcuch łączący te motylki z prażyciem w praoceanicznej zupie koacerwatów..... Wyeliminowałeś je z gry....
Karpie też....

Żartuję - gdyby wyglądało to poważniej niż ma wyglądać :-)

#646
od 07-2004

2004.12.14 10:49 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
W przedstawionych przypadkach stanowczo poznawczo :-)

Oddziaływanie regulacyjne miało miejsce gdy babcia kazała mi zbierać stonkę ziemniaczaną do butelki z naftą :-)

Selekcjonerem, a raczej killerem byłbym znowóż gdybym z kolegami ruszał strzelać z łuku do wszystkiego co się rusza (ich strzały miały oczywiście czubek zrobiony z uciętego gwoździa, a szczególnie "kochali" żaby w sadzawce) :-(
Mnie to stanowczo odpychało :-)

Jednak nic nie jest zbyt proste i atawistyczna namiastka zabijania siedzi w każdym (lub prawie każdym) człowieku.
Jeden z lubością rozdepcze spotkaną na drodze szczypawkę (biegacza), drugi z zadowoleniem gazetą walnie osę, która męczy sie obijając o szyby w nagrzanym samochodzie, trzeci z obrzydzeniem rozmaśli kapciem uciekającego po ścianie pająka, itd.
Przecież w tych wypadkach można by inaczej.

Każdy (czy też prawie każdy?) zabija.
Inaczej się nie da. Nie będę biegał z siatką entomologiczą za muchami po mieszkaniu i wypuszczał je na zewnątrz :-)))

Ja też mam swój specyficzny sposób na zaspokojenie takiego atawizmu.
Każdy (przynajmniej z opowiadań) zna polskie świniobicie - dla bardzo wielu "ceremoniał" nie do przyjęcia.
Ja z racji ciągłego kontaktu z wsią, od małego dziecka miałem z tym świniobiciem bezpośredni kontakt, doszło do tego rolnicze wykształcenie.
Wielokrotnie tego "ceremoniału" dokonywałem osobiście - od A do Z czyli do momentu gdy kobiety dostawały półtusze na stół.

Mogę się tłumaczyć, że to pierwotna potrzeba zapewnienia rodzinie pożywienia.
Mogę ten problem niby ominąć i wynająć innego świniobójcę, mogę też pojść do sklepu miesnego i kupić piekną polędwiczkę, karkóweczkę, szyneczkę.

Jednak ktoś TO musiał zrobić, aby ktoś mógł jeść !!!

Tego problemu nie mają chyba tylko wegetarianie, fruktarianie itp. :-)

Samo życie :-)

#869
od 05-2003

2004.12.14 11:02 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
Żaby z łuku??? Koledzy?? Ciekawe dzieciństwo miałeś :-) I to macanie kur - pamiętam jak pisałeś ;-)

Zabijanie - dlatego "mrużyłam oko", bo nie ominiemy faktu zabijania - jedząc cokolwiek mięsnego. Wegetarianie zabijają (bezpośrednio lub pośrednio) w dużo mniejszym stopniu, ale gąsienicom bielinka kapustnika chyba nie darują
:-)

#647
od 07-2004

2004.12.14 11:21 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Wiem Aniu :-)

Pisałem tak nie w Twoim kierunku, lecz pod chwilę zadumy każdemu z nas.
Toż to wątek wigilijny - dzień przebaczania, łamania opłatkiem, zwięrzęta o północy mówią ludzkim głosem, rzekłbym - miłości do wszystkiego co żyje :-)

Gdzieś tam daleko z boczku zostaje wigilijny karpik, czy konsumowane z apetytem w następne świąteczne dni, przepyszne szyneczki.

Samo życie :-)

#870
od 05-2003

2004.12.14 11:36 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
Kotlet na talerzu rzadko kto kojarzy z żywą świnią, a nawet jeśli to takie zabijanie stało się na tyle codziennością, że "nie gniecie powszechnie w sumienia". Kiedyś się polowało na mamuty i było to normalne (zależało od tego nasze przeżycie), teraz są sklepy ze zwłokami zwierzęcymi. Nie jestem wgetarianką :-)

#648
od 07-2004

2004.12.14 11:55 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Zgadzam się - to są realia, których nie da się ominąć.

Ale może ta chwila zadumy uwrażliwi więcej ludzi na los koni w czasie drogi do Włoch, "doznania" gęsi przeznaczonych na przetłuszczone wątróbki, maltretowanych na śmierć psów ...
Takich przykładów można by przytaczać bardzo dużo.

Takie nawet włane wewnętrzne uwrażliwianie plus jak najczęstsze porusznie tamtów w mediach prowadzi do wzrostu świadomości :-)

Wzrost świadomości prowadzi wzrostu świadomego przeciwstawiania się takim poczynaniom coraz większej części społeczeństwa :-)

Większa liczba ludzi świadomych - większy ich wpływ na to co się dzieje wokół :-)))

#871
od 05-2003

2004.12.14 12:20 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
Kiedyś takie rozmyślania nad świadomością oddziaływania na Matkę Ziemię doprowadziły mnie do konkluzji dość oczywistej, acz na pewno takiej, która mi osobiście się NIE spodobała.

Mianowicie - uznałam, że człowiek jest na tyle destrukcyjny w swoich działaniach, że najlepiej by było (dla Ziemi jako planety życia) gdyby go na niej nie było :-(

#649
od 07-2004

2004.12.14 12:30 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Strasznie destrukcyjny wiosek przyniosły te rozmyślania :-)

Myślmy więc nie o człowieku a społeczeństwie.

Cześć świadomie tą planetę niszczy, cześć nieświadomie się temu przygląda lub nieprzygląda, natomiast część swiadomie z tą samozagładą walczy.
Niech więc ta druga część zmniejsza się na rzecz części trzeciej :-)

Tak już wygląda to znacznie optymistyczniej :-)

#872
od 05-2003

2004.12.14 13:06 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
eh, tu u mnie optymizmu nie wydobędziesz :-(
To jest chyba jedyny "temat", na który myśli mi się katastroficzne - niezależnie od poprawiania sobie samopoczucia manipulacjami myślowymi :-)

#650
od 07-2004

2004.12.14 16:16 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Aniuuuuuuuuuuuu !!!
Nie optymizm, to co - obojętność, rezygnacja ?
Optymizm to wiara :-)
Wyznaję zasadę że wiara czyni cuda :-)
Nie te nadprzyrodzone :-)

Nie każdy czuje się na siłach, ma determinację, ma możliwości czy chęci aby uczestniczyć np. w działaniach Greenpeace, PTOP Salamandra i wielu, wielu innych ...

Pytania retoryczne.
Wielokrotnie wypowiadając się tu na forum (zresztą bardzo sugestywnie) o tym aby nie zbierać grzybów chronionych, nie kopać grzybów nieznanych itd robisz to bezwiednie, z przyzwyczajenia, bez krzty optymizmu?
Nie wierzysz w to, że taki nieświadomy grzybiarz (nawet jeden na stu) się poprawi, spojrzy inaczej na to co go otacza?

Taki jeden uświadomiony to jak ziarenko piasku na Saharze, ale ta pustynia to zbiór takich ziarenek :-)

#873
od 05-2003

2004.12.14 16:58 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
Robię to "na wszelki wypadek"
W tych porównaniach czuję się raczej jak deszcz wsiąkajacy w Saharę :-(

#653
od 07-2004

2004.12.14 17:09 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Przecież ponoć Sahara nie zawsze była pustynią :-)

A co robią na tej Saharze oazy? :-)

Zresztą dobrze to określiłaś - jesteś jak deszcz,
ja natomiast jestem kroplą i .... wierzę :-)))

"na wszelki wypadek" czego?
Tym mnie setnie ubawiłaś :-)))

#874
od 05-2003

2004.12.14 18:45 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
Na "wszelki wypadek" gdyby ktoś chciał się zatrzymać nad danym problemem i jeszcze gdyby uznał, że mu pasuje do wizji jego świata :-)

Oazy na Saharze dają tylko ulgę wędrowcom nie mają siły przemienić Sahary w żyzną krainę - czy Sahara się nie powiększa????

Tak i świadomość naszych oddziaływań na środowisko może spowolnić destrukcję.
Ale działalność to oazy - destrukcja to sahara. tak widzę proporcje i prognozy :-(

#816
od 04-2004

2004.12.14 21:07 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
Cudowne, jedyne zjawisko w naturze: umysł człowieka. Niszczący, czy nie, a może nawet budujący. Nie w tym rzecz! Rzecz w tym, że taki elastyczny, rozbudowany, nieogarnięty w swych możliwościach: Zaczęło się od KAPUCHY KISZONEJ Z GRZYBAMI...
i

#519
od 04-2003

2004.12.14 22:32 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Marek Snowarski (admin)
Już miałem się nie odzywać ale tak męczycie tą Saharę.

To i ja pomęczę.

Ostatnimi laty Sachara się generalnie zazielelenia - co podobno dobrze widać gołym okiem (bez specjalnych analiz) z kosmosu. Po mega suszy lat 70'tych teraz ocieplenie klimatu sprowadza tam większe opady.
Zresztą w skali historycznej różnie tam bywało - np. na początku naszej ery było dość wilgotno.
To tak apropo "tryndów" które są różne i zmienne.
Uszy do góry!

#654
od 07-2004

2004.12.15 01:50 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Niedawno wróciłem z zarabiania pieniążków i pierwsze to oczywiście sprawdzić co w "Wieczorze wigilinym" i troszkę poczułem się zbity z tropu po stwierdzeniu Ani "czy Sahara się nie powiększa????"
Przecież też kiedyś, kiedyś o tym czytałem - faktycznie pisali, że się powiększa :-( iczuję się troszkę zapędzony przez Anię w kozi róg :-(

Czytam posta od Jolii myślę:
-Wiśta wio, łatwo powiedzieć. Z cech mózgu, które zachwycają Jolę "elastyczny, rozbudowany, nieogarnięty w swych możliwościach" to chyba mojemu zmienię ostatni człon na ograniczony - bo "kurcze blade" ta Sahara się rozrasta :-(

Czytam posta od Marka ..... :-)
Ufffff !!! Jestem uratowany :-)
Nie taki dabieł (Sahara) straszny jak go malują :-)
Ps. Dla Marka oczywiście browaryyyyy, gdzieś, kiedyś w lesie jak się spotkamy :-)

Dobrze zgodzę się Aniu, że "działalność to oazy - destrukcja to sahara" ale ...
oazy to te organizacje na świeczniku, te najbardziej oddane sprawie, które "łakną jak kania ddżu" takich deszczy jak Ty, kropelek jak ja, są jeszcze mżawki, ulewy, nawałnice i jest ich baaaardzo dużo i ciągle przybywa :-)

To spowalnianie to i tak bardzo dobra rzecz - im więcej się spowolni, tym lepiej :-)
A może uda się tak spowalniać i spowalniać i spowalniać :-)

Chociaż i tak koniec smutny - słońce nam się wypali, a bez niego - ani rusz :-(((

#875
od 05-2003

2004.12.15 07:38 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
Ujmę to tak (o poranku :-))) niezależnie od mojego czarnowidztwa "w tym temacie" będę "na wszelki wypadek" robić swoje :-))))

"Trynd" pustoszenia Ziemi przez nasz gatunek postrzegam - w skali globalnej - na ujemny (bez fluktuacji...)

Wiecej marudzić nie będę ;-)

#656
od 07-2004

2004.12.15 08:40 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
O poranku, po kawie :-)))

Niech już Ci Aniu będzie, że "na wszelki wypadek", ważniejsze, że będziesz robić swoje :-)), pomimo czarnowidztwa :-(

Że "trynd" w skali globalnej jest ujemny to już brzmi dużo lepiej od katastroficznego :-)
(bez fluktuacji) - zgódź sie Aniu choćby na jej odrobinę :-)

Wiecej marudzić nie będę ;-) - całe szczeście, że w ostatniej chwili zauważyłem to mrugnięcie, bo chciałem już publicznie tu oświadczyć, że jak Ty nie będziesz już marudzić to ja się wypisuję z tego forum, a przejdę na śluzowce.
A, że nie ma o nich żadnego polskiego forum to będę się samotnie tułał po światowym necie (jak drobny pył w otchłaniach kosmosu), tłumaczył translatorem angielskojęzyczne teksty, gromadził znalezione fotki, jak się dorobię cyfrówki z makro 1cm sam zacznę mozolnie robić marne zdjęcia spotkanych śluzowców (nie wiedząc nawet czy to śluzowce - no bo kogo się poradzę, kto mi to zweryfikuje?), a po latach zrobię maleńką stronkę
o śluzowcach z 3-4 własnymi tandetnymi zdjęciami z dokładnością oznaczenia do klasy, reszta mojej stronki to linki do światowych stron o śluzoroślach. Z tym, że ostatnia linka byłaby pusta - dla mnie. Bo jak już będę miał dość bezensu mojej "harówy" na niwie śluzorośli to znaję suchą gałąź i po sprawie.
To jest katastroficzna wizja mojego nędznego losu :-(((
i

#522
od 04-2003

2004.12.15 18:32 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Marek Snowarski (admin)
Z Wieczoru Wigilijnego zrobiła nam się prawie stypa, czy może Hellowen.

Miałem dzisiaj przyjemność osobiście porozmawiać z Anią i zaświadczam, że nie jest już :) z nią tak źle, jak z lektury ostatnich wypowiedzi mogłoby się wydawać.
:)

Rozwinięcie tematu świniobicia w aspekcie kulturotwórczej roli tego rytuału zreferowałem w podstawowych tezach ustnie Ani. Rozwinę kiedyś na forum jak mi czas i humor pozwoli.

#877
od 05-2003

2004.12.16 07:23 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
Jeśli chodzi o Saharę to chyba prognozy dla niej są jednak nie takie optymistyczne :-) np. tu.....

http://www.powodz.info/modules.php?op=modload&name=News&file=article&sid=217

tam bezpośrednio o Saharze nie ma ale o pn. Afryce tak :-)

No, a poza tym, to jak mówi Marek S. "nie jest ze mną tak źle" :-))) Pomijając chwilowe refleksje nad światem to jest OK :-)))

Bogdan, swoją drogą to strona o polskich śluzowcach bardzo by się przydała :-)))

#658
od 07-2004

2004.12.16 08:03 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Ale nie taka "badziewna" jak ta, którą nakreśliłem :-)

#879
od 05-2003

2004.12.16 08:25 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
no nie taka :-))))))

#659
od 07-2004

2004.12.16 11:24 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Znaczy się, mierz siły na zamiary :-)

#880
od 05-2003

2004.12.16 12:20 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
Nie :-)))
Uznałam, że opis strony jaki podałeś jest nieodpowiadający moim o niej wyobrażeniom
:-)))

Ale to nie miało nic wspólnego z oceną sił :-))

#357
od 09-2004

2004.12.16 15:49 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Maciej Malec (maciej_m)
Bogdan, jak się dorobisz cyfrówki, to chętnie zobaczę Twoją stronę. Łącznie ze śluzowcami :-)

#660
od 07-2004

2004.12.16 15:59 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Siły znam :-)

Cała moja dyskusja miała (i ma) jeden cel,
co by Anna nie myślała, że Ziemia tak szybko umiera.
Po to są takie Anny i inni ludzie (organizacje) aby to zbyt szybko sie nie stało :-)

#661
od 07-2004

2004.12.16 16:08 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Maciej,
cyfrówkę mam pożyczoną od Pimpka :-)

Jeżeli by kiedyś :-))) taka strona powstała, byłbyś Naczelnym Adminem, bo sam wiesz, że mamy zupełnie odmienne charaktery :-)

No bo jak można odrzucić trzonek grzybka która ma jedną dziurkę :-)
Jednak można; kwestia podejścia, samozaparcia itd. :-)

#358
od 09-2004

2004.12.16 18:31 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Maciej Malec (maciej_m)
Z tym trzonkiem to całkowita nieprawda. Jedna, czy kilka dziurek to nie problem.

A jak już masz aparat, to przesyłaj zdjęcia. Może wspólnymi siłami stworzymy witrynę ze zdjęciami :-) I na przykład nie tylko grzybowymi.

#0

2004.12.20 11:59 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Wojtek Pusz
A umni ekutia i gołąbki z kaszą gryczaną z czosnkiem...

Wyjaśniam, że moja rodzina pochodzi spod Tarnopola

#0

2004.12.20 11:59 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Wojtek Pusz
A mnie kutia i gołąbki z kaszą gryczaną z czosnkiem...

Wyjaśniam, że moja rodzina pochodzi spod Tarnopola

#704
od 07-2004

2004.12.21 14:58 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Nie ciepię kuti !!!
"Przywlekł" ja do nas mój szwagier jakieś 16-18 lat temu, pochodzi (szwagier) z dolnośląskiego, jednak jego korzenie rodzinne to południowa Galicja - obecnie po ruchach ludów, północna Rumunia (Suczawa)
Z tego co pamiętam, to kutia jest rdzennie litewską potrawą ?

gołąbki z kaszą gryczaną z czosnkiem - nie jadłem, ale już mam wrażenie, że "the Best" :-)

#0

2004.12.22 09:49 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Wojtek Pusz
Kutia pochodzi raczej z Podola...

A gołabki - w rzeczy samej.:)

#711
od 07-2004

2004.12.24 10:09 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Cóż, pewnie autor książki "Kuchnia litewska" był niedoinformowany :-(
Z Podolem jak najbardziej się zgadza - jest bardzo dużo stron o kuti :-)
i

#15
od 11-2004

2004.12.27 10:41 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Ewa Kowalewska (kayenn)
U mojej Mamy najwiekszym powodzeniem na Wigilii cieszyly sie smazone w panierce podgrzybki, prawdziwki, kozaczki i inn.Oczywiscie grzyby najpierw namoczone i ugotowane. Byly tez uszka z grzybami, w barszczyku, bigosik z grzybami i maselkiem.

#376
od 09-2004

2004.12.27 11:03 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Maciej Malec (maciej_m)
U mnie była zupa grzybowa, kapusta z grzybami i pieczarki w cieście. - Tyle z grzybów.

#839
od 04-2004

2004.12.27 12:40 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
U mnie zupa grzybowa z przygodami (patrz wyżej) i łazankami, kapusta z grzybami.

#0

2004.12.27 12:58 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Wojtek Pusz
A u mnie: gołąbki z kaszy gryczanej z czosnkiem, karp z grzybami, karp smażony, śledzie, kutia, miód, uszka, barszcz z jabłkami, pierogi z kapustą, kompot z zuszonych owoców....pycha

#840
od 04-2004

2004.12.27 13:37 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
Karp nadziewany grzybami, Wojtek, czy jak?

#0

2004.12.28 09:41 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Wojtek Pusz
Tak Jolu...Karp, a w srodku borowiki...cudo

#841
od 04-2004

2004.12.28 12:27 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
Proszę Cię, Wojtek, o podanie przepisu.

#0

2004.12.28 15:35 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Piotr__
Zauważyłem że u większości z Was w Wigilię podaje się zupę grzybową, natomiast u mnie w domu grzyby przyrządza się w trochę inny sposób - suszone kapelusze borowików namacza się, lekko obgotowywuje a potem smaży na oleju z cebulką.

#717
od 07-2004

2004.12.29 11:26 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Ważę 60 kg w porywach do 62.
W Wigilię pobiłem pewnie rekord życiowy w tej sferze dzięki "tonom" pierożków z grzybami i "hektolitrom" czerwonego barszczu :-)
Wszystko oczywiście dzięki przedświatecznym działaniom mamy :-)

#0

2004.12.30 12:18 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Wojtek Pusz
Jolu...o przepis spytam mojej mamusi. To ona zrobila to cudo...:)

#5269
od kwietnia 2004

2010.12.08 12:18 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
Mamy też tutaj wątek wigilijny. :-)

#247
od lipca 2008

2010.12.09 13:10 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Teresa Filipowiak (tessa)
Mnie kompot z samych suszonych owoców nie smakuje, bo jest jakiś taki jakby wypłukać ścierkę od podłogi. Mój przepis na kompot wigilijny:
10 dkg suszonych śliwek bez pestek
20 dkg cukru
4 jabłka (najlepsze szare renety)
1 cytryna (plasterki ze skórką)
1 pomarańcza (plasterki ze skórką)
2 banany (plasterki)
1 kiwi (plasterki)
2 mandarynki (cząstki)

Śliwki wcześniej namoczyć.
2 litry wody zagotować z cukrem, włożyć ćwiartki jabłek - zagotować, dodać odsączone śliwki - zagotować, dodać pozostałe owoce - zagotować.

Ważne żeby nie wrzucać do wody wszystkich owoców naraz, tylko tak jak w przepisie. Kompot najlepszy jest na drugi dzień po ugotowaniu, kiedy przejdzie wszystkimi smakami.

#2243
od lipca 2004

2010.12.09 13:49 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Boziu, tradycja w narodzie ginie, albo raczej ewoluuje ;-)
U mnie w domu, nikt nie lubi takiego tradycyjnego kompotu z suszu - ja kocham, no może bez emfazy, jednak bardzo, bardzo lubię :-)

Jeżeli ogólnorodzinna Wigilia nie odbywa się u nas w domu (wtedy brak "suszowego" kompotu), to wiadomo, że "porządnie" duży słoik z tym kompotem jest dla mnie zawsze przeznaczany ;-)
i

#5271
od kwietnia 2004

2010.12.09 15:47 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
U mnie w domu nigdy nie było kompotu z suszu. Mówię o domu dzieciństwa i młodości. Mama tego nie lubiła, a związane było z okresem po wojnie. I darami z Unry. Przejadła się pewnego razu suszonymi śliwkami. Zawsze za to był kompot ze świeżych śliwek. Z wecka.
Teraz zawsze dostaję od synowej moczkę. Jest to gęsta "zupa" owocowa z różnych suszów i innych smakowitości. Pożeram ją do wypęku.
i

#402
od września 2008

niezłe były te dyskusje w starych watkach
o Saharze dodam dowcip:

facet wygrał zawody drwali
pytaja go : gdzie sie pan nauczył tak rabać drzewa?
- Na Saharze.
- Przeciez tam nie ma drzew.
- Wtedy jeszcze były.
:)

wigilijne to u mnie zupa grzybowa z suszu ,ale dodaje sie do niej
-to tradycja z mazur-
sok z wycisniętej kiszonej kapusty
spróbujcie kiedyś
jak nie mam kapusty to może być sok z cytryny
nie jest wtedy taka cięzkostrawna
u mnie była podawana często z ziemniakami gotowanymi

#5274
od kwietnia 2004

2010.12.10 09:55 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
Spróbuję, ale nie w Wigilię. Jak zostanie po-.
i

#3229
od października 2005

Zauważyłem, że Jolka napisała wyraz ''moczka''. No to jesteśmy na Ślasku!! Tylko tutaj gotuje się moczkę.
Jolka skrótowo potraktowała ten temat. Tak - owoce wszelakie ale ... zaprawione piernikiem. U nas na Ślasku w sklepach przed świetami BN można kupić ''piernik do ryb''. Dzisiaj już nazywany ''piernik''. Co to takiego? To takie ciasto upieczone coś w rodzaju ''Katarzynek'', tyle, że w fornie jak podłużna babka. ( Spotyka się też pierniki w kształcie placka jak kołacz.
Na Ślasku kupuje się te pierniki właśnie do robienia ''moczki''.
Pewno nie jeden zastanawiał się, dlaczego na tych piernikach jest/był napis ''piernik do ryb''? Bo służył do wykonania dania z ryby a konkretnie - karpia na słodko-kwaśno w pierniku na bazie wywaru z jarzyn i ogromu bakalii ( rodzynki, migdały, figi ). Słodki bo miód, kwaśny bo cytryna a zagęszczony piernikiem. Im karp był tłuściejszy, tym więcej wchłaniał w siebie zapachu bakalii. Takie dzwonka gotowanego karpia przetrzymywane w gęstej piernikowej zupie są u nas w rodzinie głównym daniem wigilijnym. Podaje się go na gorąco a do zupy tej nakłada się łazanki. Kolor piernika ( ciemny ) sprawia, że zupa ta jest bardzo podobna do tzw ''czarnej nalewki'' kiedyś podawanej niechcianemu kawalerowi. Jednak czarna nalewka, to była czernina, która ani smakiem, ani zawartoscią w środku nie przypomina piernikowej zupy rybnej.
Wykonanie tej potrawy jest bardzo czasochłonne i tylko dlatego nie będę robił fotoprzepisu. Szkoda, bo prawdopodobnie to danie mało kto już gotuje i obawiam się, że jak mój syn i córka nie przekażą tej sztuki swoim dzieciom, to zaginie ze wzgledów właśnie pracochłonności.
i

#180
od marca 2008

2010.12.15 23:26 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Małgorzata Tęsna (malgi)
A ja na wigilię (nawet w Niemcach) zawsze gotuję zupę z prawdziwków (tylko!) suszonych na wywarze z jarzyn, czystą bez śmietany i zasmażki, do tego osobno ugotowane kartofelki. A na "drugie danie" kiszoną kapustę pogotowaną z grzybkami i suszoną śliwką (postny bigos), zasmażaną zasmażką na oliwce. No i jak mam więcej czasu to piekę do barszczyku czerwonego (niezabielanego) paszteciki faszerowane kapustą kiszoną i grzybkami, bo uszek ani pierogów w mojej rodzinie się nie gotowało.
i

#181
od marca 2008

2010.12.15 23:33 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Małgorzata Tęsna (malgi)
W ostatnich latach przybyły nam jeszcze do postnych potraw gołąbki z włoskiej kapusty z grzybkami (mrożonymi)

#11
od października 2010

A ja mam dylemat, bo nigdy nie udało mi się zrobić porządnej zupy grzybowej. Wychodziły ok, ale po dużym gimnastykowaniu się, by uratować smak. Chyba największym problemem dla mnie są proporcje - woda do grzybów. Najczęściej wychodzi "cienki" aromat grzybowy. A z każdej strony słyszę, że bierze się "garść grzybów"... robię wg. przepisów i też mi kiepsko wychodzi.
i

#182
od marca 2008

2010.12.15 23:56 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Małgorzata Tęsna (malgi)
Dorotko, ja biorę garść grzybów na 1 litr wody!
I po zagotowaniu widzę "na oko" jaką barwę przybrał wywar!
Jak jest zbyt jasny to dorzucam jeszcze grzybków!
i

#3232
od października 2005

Z zupą grzybową to nie jest taki prosty sposób. Ci, którzy robią to już od lat, nie zauważają, że wiele drobnych detali w wykonaniu się nie pisze - no bo to dla nich jest oczywiste. Aby tutaj Dorotko Ci pomóc, musiałabyś bardzo szczególowo opisać, jak robisz te zupę. My to przeczytamy i znajdziemy kilka znaczących poprawek. Oczywiście nie musisz pisać - 30 i pół grama grzybów, 4 i 1/4 litra wody czy ćwierć łyżeczki soli. Jednak takie informacje jak: soli do smaku, jak najbardziej.
i

#5290
od kwietnia 2004

2010.12.16 11:28 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
Ja moczę dużo więcej grzybów. Potem gotuję i odcedzam grzyby od smaku - oczywiście po usunięciu z dna garnka odstanych zanieczyszczeń.
Gotuję jakiś smak na zupę, czyli rosół albo wywar warzywny. Smak musi być sam w sobie dobry. I wtedy dopiero dolewam tyle wywaru z grzybów, ile mi potrzeba, aby było dobre. Próbuję.
Drobno pokrojone grzybki, podszklona drobniutko posiekana cebulka i śmietana to już tylko dodatki. Makaronik gotuję osobno. I dodaję do gara w ostatniej chwili, przed samym podaniem na stół. Makaron to drobne łazaneczki, albo taki "ryż". Nazwa mi akurat wyleciała z głowy.
A reszta smaku i grzybów? Do kapusty kiszonej. Pychota! Zresztą to też nasza potrawa wigilijna.
i

#5291
od kwietnia 2004

2010.12.16 11:30 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
Tak! Moczka obowiązkowo ze starym ususzonym (najlepiej z poprzedniego roku) piernikiem.
Ja nie jestem ze Śląska. Przyjechałam tu w 1980 roku.
Zakochałam się w moczce i makówkach.
W kluskach śląskich z roladą i modrą kapustą też. :-)
i

#3234
od października 2005

Stary piernik - no nie wiem - to kwestia gustu. :-)
Wybieram zawsze piernik jak najświeższy, mięciutki, aby nie trzeba było długo czekać na rozmoczenie. Stary zaś nie ma tego już glanzu a po namoczeniu jest po prostu grudkowaty a nie jak świeży - mazisty.
Ale ja go używam tylko i wyłącznie do zupy rybnej piernikowej. Moczka zaś została u nas przemeblowana i robi ją żona. Używa do moczki zamiast piernika właśnie ''Katarzynki''. Dla osób o większej wrażliwości na zgagi itp sprawy, Katarzynki są bardziej delikatne.

No i zupa grzybowa z suszonych grzybów. To raczej potrawa żony i Ona tutaj najlepiej wie jak to robić. Ja zaś wolę ze świeżych grzybów lub mrożonych. Jednak po dłuższym obcowaniu tutaj na forum i analizowaniu tych tutaj przepisów, zauważyłem, że technika wykonania zup tych różni się trochę od moich.
Polega to na tym, że moje grzyby do zupy nie ląduja na patelni a bezpośrednio do garnka z wodą. Cebulka nie jest przysmażana ( zeszklona ) a też w kosteczce ląduje w garze z wodą wraz z warzywami.
Nie robiłem nigdy tak jak to tutaj opisują inni, ale muszę kiedyś spróbować. Jednak nie widzę tego zbyt ciekawie a to ze wzgledu na tłuszcz z patelni, który wyląduje w garze z zupą. Pływające oczka wolę uzyskać z wkładu mięsnego ale do zupy grzybowej wigilijnej to lepiej dodać łyżkę masła :-)

#48
od stycznia 2007

2010.12.16 12:20 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Nalewka
Ryszardzie, nie "czarna nalewka", tylko czarna POLEWKA :)
Kto jak kto, ale ja to wiem na pewno, hihihi

Zupa wigilijna z suszonych grzybów - ja gotuję o wiele więcej grzybów, niż wypadałoby z przepisu książkowego na samą zupę. Ugotowanych grzybów ma starczyć potem na zupę i na pierogi z kapustą i grzybami. Tak więc garść suszonych na litr wody to stanowczo za mało.

Na 8 osób biorę objętościowo dwie kilogramowe torebki po cukrze dobrze upchanych (chociaż nie gniecionych) grzybów suszonych w plasterkach. Głównie borowiki i ew. dodatek podgrzybków. Moczę najpierw, a potem gGotuję w litrze wody, czyli "na gęsto" :) Potem wybieram same najpiękniejsze plasterki do posiekania do zupy, resztę mielę z podgotowaną kapustą na pierogi. Wywar zaś dolewam przez watę do odpowiedniej ilości czystego bulionu warzywnego. Dosypuję pokrojone drobniutko (odłożone wcześniej) i wystawiam zupę na balkon (jeszcze ciut "naciągnie").

Następnego dnia, w samą Wigilię, grzeję zupę na sporym ogniu, do wrzątku dodaję po dwa czy trzy piękne nieduże prawdziwki zamrożone jesienią (bez blanszowania). Po jakichś dwudziestu minutach zupa jest gotowa. W talerzach mamy więc kilka małych świeżych prawdziwków, łyżkę drobno siekanych suszonych, esencjonalny wywar plus kropla śmietany i natka dla ozdoby. Mniam!!!

#49
od stycznia 2007

2010.12.16 12:25 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Nalewka
Dopisek:
czysty bulion warzywny robię z włoszczyzny (bez kapusty), wody, soli, jałowca (uwielbiam) i cebuli. Bez tłuszczu, masła czy oliwy, nie mówiąc o mięsie.
Obrane jarzyny zalewam wrzątkiem i gotuję do lekkiej twardości :), inaczej nie nadawałyby się na sałatkę jarzynową (mam zęby, na ciapy mam jeszcze czas :P).

Wywar z jarzynami odstawiam z ognia, po wystudzeniu wyjmuję i odsączam jarzynki, a czysty bulion łaczę w wywarem z suszonych grzybów.

Mam beztłuszczową zupę grzybową, jarzyny na sałatkę i grzyby do pierogów :)

#2244
od lipca 2004

2010.12.16 14:09 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
O kurcze, to jest wątek z 2004 r. :-D
Zastanowił mnie dowcip Krzyśka o Saharze - co ma "piernik do wiatraka" czyli Sahara do Wigilii?
Jolu i Chrisfir serdecznie dziękuję :-)))
Dzięki Wam mogłem ponownie przeczytać po tylu latach teksty o "szlachtowaniu żab" - aż nie chce mi się wierzyć, że te dyskusje odbywały się w wątku wigilijnym (przy okazji odznalazłem też wątek o "macaniu kur") :-D

Dobre, myślałem, że tego wszystkiego już dawno nie ma w historycznych wątkach forum - teraz skopiowałem, zapisałem i pokażę kiedyś przyszłym wnukom, jakiego maiły "świrniętego" dziadka ;-)))
i

#5292
od kwietnia 2004

2010.12.16 16:21 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
Rysiu. Moich "ok" w zupie jest maleńko. Przecież możesz zeszklić usiekaną cebulkę na maleńkiej ilości oliwy z oliwek, czy nawet masełka.
A zupkę próbowało wiele osób i każda twierdzi, że po prostu pychości.
Właśnie namoczyłam w trzy i pół litrowym garze dwa pełne trochę ubite litrowe słoiki suszonych borowików, podgrzybków i sitaków.
W drugim już gotuję dwa kilo kapusty kiszonej. Kapuchę robię już, bo ona, im dłużej stoi, tym lepsza. Połowę smaku grzybowego z pokrojonymi grzybkami zamrożę i będę miała, jak znalazł do zupy. To, co jeszcze zostanie doleję do kapusty po ugotowaniu zupy.
Zresztą - ja już mam karpie zamrożone. Tylko wyjąć i smażyć.
i

#3236
od października 2005

Jeszcze nie mam karpiszonów :-( Nie mam jeszcze piernika do ryb :-(
Mam rodzynki, migdały - płatki i figi. Mam już prezent dla siebie :-) Mam grzyby suszone z Ocypla.
Pewno się dziwicie, dlaczego już sobie kupiłem prezent. Musiałem, bo byłem niegrzeczny tego roku i pewno dzieciątko nie dałoby mi nic. Aby to nie wyszło na jaw, sam kupiłem sobie prezent :-) Teraz wszyscy będą myśleli, że byłem grzeczny :-)
i

#5294
od kwietnia 2004

2010.12.18 14:43 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
Już mam ugotowaną kapustę z grzybami. Już mam zamrożony smak na zupkę i zamrożone pokrojone grzybki ugotowane. Już mam karpie gotowe tylko do usmażenia. Już mam paszteciki, już mam ugotowane ozorki - tylko dodać sos chrzanowy. Już mam śledziki na piątek.
Już mam zamarynowany karczek. Jutro będę go piekła. Podam na zimno w plasterkach, zamiast tych wszystkich szynek i polędwic o jednakowym smaku.
Do zrobienia jeszcze galareta z nóżek, sałatka "żygawka", makówki, sernik na zimno, ciasto drożdżowe, smażenie karpia...
Ale fajnie!
Prezenty w szafce już dla wszystkich kupione.
W poniedziałek biorę się za sprzątanko.
Jak ja się cieszę!
Kocham święta Bożego Narodzenia i Sylwestra też kocham.
Kocham je obchodzić, robić przed nimi zakupy i kocham całą tę robotę.
Bo przecież będzie nagroda!
i

#411
od września 2008

Bogdan
:)
"ach wpominac wspominać choć raz..."
a nawet wiele razy

wątki starsze jak już ujrza ponownie swatło
wcale nie bledną

prawda ?

Nawet pisane kilka lat temu "głupoty" wydawać by sie mogło
mają swoja wartość
Mysle, ze takie dyskusje będa tematem prac doktorskich za 100 lat, jak przyszli archeologowe beda przekopywać zawartość starych serwerów.
Kiedy w lasach nie będzie , grzybów ni zwierzyny, bo nie będzie lasów tylko SAHARA
;)
albo wieczna zmarzlina
Jak tak myslę to zaraz zaczynam poprawiać własne błedy interpunkcyjne, literówki i ortograficzne .

No , ale żeby jednak przystawało to do tematu watku,bo od tematu w sposób interesujacy oczywiście można odbiec, byle nie za daleko.

Życzę już wszystkim forowiczom (to jest forma poprawna. Bodajże?)

Wesołych Swiąt i szalonej zabawy Sylwestrowej
a na Nowy 2011 Rok
zapału do chodzenia w kaloszach
nierobaczywych prawdziwków
smacznych muchomorów
ciężkich koszy wynoszonych z lasu
zachwytu nad światem i uśmiechu na każdy dzień

Krzysiek F.
i

#3241
od października 2005

ŚBN to i ciasta. Tutaj propozycja.

Tak jasno i precyzyjnie powinny być pisane wszystkie przepisy dla facetow .

1. Z lodowki wez 10 jajek - połóż na stole ocalałe 7 , wytrzyj podłogę , nastepnym razem uważaj .

2. Weź sporą miskę i wbij jajka rozbijając je o brzeg naczynia .

3. Wytrzyj podlogę , nastepnym razem bardziej uważaj ! W naczyniu mamy 5 żółtek.

4. Weź mikser , przymocuj do niego skrzydełka i zacznij ubijać jajka .

5. Wstaw od nowa skrzydełka do miksera , ale tym razem wsuń je do oporu .Zacznij ubijać .

6. Umyj twarz , rece i plecy . W naczyniu pozostaly 2 żółtka , a dokladnie tyle potrzeba na szarlotke .

7. Oklej ściany i sufit kuchni gazetami , meble pokryj folią ! Będziemy dodawać mąkę .

8. Nasyp 20 dkg. maki do szklanki , pozostałe 80 dkg zbierz z powrotem do torebki .

9. Sprawdź czy ściany i sufit są szczelnie oklejone , przystąp do miksowania .

10. Weź szybciutki prysznic .

11. Weź 4 jabłka i ostry nóż .

12. Idz do apteki po jodyne , plastry i bandaże .Po powrocie zacznij obierać jabłka . Przemyj jodyną kciuk .

13. Potnij jabłka w kostkę pamiętając , że potrzebujemy 2 jabłka , wiec nie wolno zjeść więcej niż połowę .Przemyj jodyną palec wskazujący i środkowy .

14. Jedyne pozostałe jabłko pocięte w kostkę wrzuć do naczynia z ciastem , pozbieraj z podłogi pozostałe palce .

15. Wymieszaj wszystkie skladniki mikserem , umyj lodówkę bo jak zaschnie to nie domyjesz !

16. Przelej ciasto do foremki i wstaw do piekarnika .

17. Po godzinie , jeśli nie widać żadnych zmian , włącz piekarnik .

18. Po przebudzeniu nie dzwon po straż pożarną ! Otworz tylko okno i piekarnik .

19. Po tych traumatycznych przeżyciach pozostaje tylko schłodzona żubrówka i sok jabłkowy .

Powodzenia .

#5297
od kwietnia 2004

2010.12.20 14:26 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
Suuuuuuuuuuuuuuuuuuuper! Super!
i

#3243
od października 2005

Właśnie skończyłem sprawiać karpie - razem 22 kg
Nie wszystko moje - 7 kg od Bogusi.
Kupiłem już choinkę - ale strojenie dopiero w wigilie :-) Kurcze, czy ja zdążę z fotkami?
i

#66
od lipca 2010

@Dorota Stefanska (stefandora)

Przygotowania: Moczę 1-2 godziny duuużo grzybów, w tym całe kapelusze (1/3 do 1/2 dużego gara). Gotuję z cebulą (1 całą lub 2), marchewką, pietruszką, selerem (dużo warzyw), porem, zielem angielskim, liściem laurowym, solą i odrobiną masła. W drugim garnku gotuję kiszoną kapustę (ok. 2-3 kg, odciskam sok i zostawiam go w lodówce na wszelki wypadek, płuczę ok. 2 razy) z zielem angielskim, liściem laurowym i kropelką oleju. W trzecim garnku gotuję wcześniej groch (połówki). Przecedzam wywar z grzybów i warzyw. Wyjmuję całe kapelusze i ładne kawałki kapeluszy.

Farsz do pierogów (i zupy): Pozostałe grzyby (czytaj: przeważnie trzonki itp.) i warzywa przepuszczam przez maszynkę do mięsa, po nich część odciśniętej ugotowanej kapusty.

Zmielone grzyby, warzywa i kapustę wrzucam na patelnię z masłem i olejem, dodaję dużo pieprzu i wg potrzeby soli i soku z kapusty, jeśli za mało kwaśne, gdy odparują, jajko / jajka.

Pierogi: Część tak przygotowanych grzybów przeznaczam na farsz do pierogów (ciasto koniecznie z ziemniaków, mąki, jajek, nie jak siostra i bratowa z mąki i wody - ciasto musi być grube i pulchne, najlepsze są wtedy odsmażane). Pierogi polewam masłem.

Zupa grzybowa: Pozostały farsz wrzucam do zupy, razem z pokrojonymi kawałkami kapeluszy. Doprawiam wedle potrzeby pieprzem, solą, jeśli mało kwaśne, pozostałym sokiem z kapusty, roztrzepaną mąką i na koniec śmietaną. Do zupy koniecznie łazanki.

Kapusta z grochem: Do większej części kapusty dodaję ugotowany groch, doprawiam podsmażaną na oleju cebulą (dużo), pieprzem (dużo), solą (grochu ani kapuchy wcześniej nie solę) i majerankiem (dużo). Doskonała do pierogów!

Karp musi być świeży, nie mrożony, tylko z solą i w mące na oleju, po przewróceniu pod pokrywkę, wtedy się nie wysuszy.

Kotlety z panierowanych kapeluszy: Ugotowane kapelusze panieruję w mące i ew. jajku i bułce lub w cieście, pyyyycha!

Mama nie może przeżyć bez kompotu z suszonych owoców, i makiełków, więc też być muszą:)

Makiełki: ugotowane łazanki wymieszane z gotowanym makiem z pokruszonymi orzechami (laskowe, włoskie) i bakaliami (suszone śliwki, jabłka, gruszki, rodzynki, ew. figi czy / i skórka pomarańczowa itp.), miodem i masłem.

Prócz tego standardowo śledzik w zalewie z mleczem, śledzik w oleju itp.
i

#67
od lipca 2010

@Ryszard Szreter (old_rysiu): wstystkie Twoje przepisy są wspaniałe, ale ten jest fantastyczny, uśmiałam się do łez :))
i

#70
od lipca 2010

C.d. A w święta koniecznie bigos z obowiązkowo duuużą ilością grzybów. A że wszyscy kochają zupę grzybową, pierogi, kapustę z grochem i karpika, to przynajmniej w pierwszy dzień świąt nie trzeba niczego gotować :D.
W 2010 spędzałam święta w Niemczech u znajomych: zupa grzybowa i pierogi zrobiły furorę.
A bigosu musi starczyć przynajmniej do Sylwestra, zresztą i tak najlepszy jest wielokrotnie zamrażany i odgrzewany :)
(w 2009 znajomy Niemiec zostawił nawet buty, żeby zmieścić w bagażu jeszcze jeden słój (1,7l.) bigosu :D)
i

#5472
od kwietnia 2004

2011.08.12 10:23 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
Dzięki za przepisy. Mało kto - tak jak ja i Ty - nie używa wszechobecnej Wegety, czy innego paskudztwa. :-)))
i

#75
od lipca 2010

Jola, też tego unikam, jak i gotowych mieszanek ziołowych - wolę sama dorzucić ziół, jakie mi pasują, tylko estragonu nie używam:) 30 lat temu wrzuciłam go do krupniku na golonce, i to całą łyżkę: nikt się nie przemógł, takie wyszło wstrętne :)) do dziś mam uraz:))

Aha, te pierogi w Niemczech: nie dostałam normalnej kiszonej kapusty, tylko z octem, ale i tak wyszło dobre. Ale nie miałam białej mąki, tylko razową z domowego młynka, pierogi wyszły bardziej mdłe, pomogła podsmażona na ojeju z masłem cebulka z czosnkiem - pychotka!

(wypowiedź edytowana przez aorg1961 12.sierpnia.2011)

#5477
od kwietnia 2004

2011.08.12 21:39 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
Ta niemiecka kapusta kiszona jest okropna.
« » bio-forum.pl « W kuchni « starsze wątki (do 27 października 2011) «
Główna Ostatnia doba Ostatni tydzień Szukaj Instrukcja Kopiuj link Kontakt Administracja
ta strona używa plików cookie — więcej informacji