A dla przypomnienia: zwierzęta się hoduje, a rośliny uprawia, więc nie możemy mówić o hodowli roślin :) W zasadzie nie wiem jak to się ma przy roślinach owadożernych - możliwe, że te bestie się już hoduje;)
(z pozdrowieniami lingwistyczno-purystycznymi);)))
Nie jest przypadkiem tak, że o hodowli roślin można mówić wtedy, gdy krzyżuje się ze sobą odmiany, uzyskuje nowe kultywary itd., a to, co robi zdecydowana większość nas, hobbystów to istotnie uprawa?
W początkach lat osiemdziesiątych skończyłem technikum rolnicze.
Specjalizacja wpisana na świadectwie maturalnym brzmi: "Chów zwierząt i hodowla roślin"?
Myślę, że temat należałoby nieco bardziej zdefiniować.
Musimy rozróżnić pojęcie hodowla... Obecnie rozróżnić możemy twórczą hodowlę roślin oraz zachowawczą hodowlę roślin...
Głównym celem twórczej hodowli roślin jest kreowanie nowych odmian roślin...
Zachowawcza hodowla roślin dąży do utrzymania uzyskanych odmian na jak najwyższym poziomie... i o tej hodowli możemy powiedzieć, że w mikroskali mamy do czynienia w naszych mieszkaniach... w tym właśnie znaczeniu używanie określenia hodowla jest jak najbardziej właściwe...
Dla ułatwienia i zakończenia niepotrzebnych dysput lingwistyczno-purystycznych proponuję uznać obie formy za poprawne i po kłopocie :)
Jednak jeśli w stosunku do roślin używać będziemy zarówno formy "uprawa" jak i "hodowla" to niestety karygodnym błędem pozostaje "uprawa zwierząt", czego oczom moim i waszym zobaczyć nie życzę;)
Bartosz! - OK - i tak trzymaj!!!
Czy była niepotrzebna ta dysputa lingwistyczno-purystyczna? - myślę, że była przydatna - wyjaśniła co nieco... a co najważniejsze, nikomu korona z głowy nie spadła...
Hmmm...!
Czasami jednak zdarza mi się "uprawiac" i zwierzęta, no może trochę w przenośni;-)
Znajdując grzybka z grupy grzybów entomopatogennych, np. z gatunku Cordyceps na martwym owadzie, pająku to hodując tego grzybka, niejako uprawiam zwłoki danego zwierzątka - spryskuję wodą, zapewniam jakąś tam temperaturę, wietrzę "szklarenkę" w której grzybek go konsumuje - czyli postępuję z nim jak z uprawną ziemią.
Ale to już w formie ciekawostki i żartu;-))
Tak się to właśnie zaczyna...
elegancko :) mój dzbanecznik wypuszcza sporo takich, cześć z nich wydaje się uschnięta, pokrywają się takim jakby meszkiem, za to nowe przyrosty które wychodzą z młodej gałęzi są mają te końcówki póki co zielone.
nie mam niestety nawilżacza powietrza ale nie żałuje mu wody spryskiwaczem... w każdym razie wraz z nastaniem wiosny liczę na nowe dzbanki.
Ciekawostka:
Fajnie że podałeś tą stronkę, a ja odsyłam to kolejnej http://kopalniawiedzy.pl/forum/index.php/board,8.0.html[kopalniawiedzy.pl]
Śmiesznie jest czytać "Luźne gatki" - co oznaczało by wymienić w tych gatkach gumkę... Autorom najprawdopodobniej chodziło o "Luźne gadki" - pochodzi od słowa "gadać"... No i bubel prosto dla "Teleexpresu" który lubi wychwytywać takie lapsusy...
Witam,
Zerknijcie proszę na moje dwa maleństwa.
Oba rok temu zostały zasadzone z odrostu. Niestety nie wiem dlaczego i czy to normalne ale, w obydwu zaczynają żółknąć dolne liście (łodyżka u podstawy jest już czarna). Ale nie tylko, nawet przedostatni liść od góry ma uschniętą końcówkę. Co prawda w jednym formują się dwa dzbanki, ale boję się, że za chwilę uschną.
Czy jest to proces normalny? Jak temu zapobiec?
Podlewane są wodą z filtra odwróconej osmozy, spryskiwane dwa razy dziennie.
Okno zachodnie (niestety), ale doświetlane po zachodzie i w pochmurne dni.
Pytanie nr dwa. Czy jest sens podawać dzbanecznikom biohumus (naturalny "nawóz"). Ze względu na jego naturalne pochodzenie nie powinien chyba palić korzeni itp itd. Czy ma ktoś jakieś doświadczenie?
Będę wdzięczny za pomoc.
Maciek
Dolne listki usychają - to raczej normalne :)
Mam w domu pare dzbaneczników i czasem zdarzy się tak, że nie tylko dolnie listki usychają :)
Wg mnie nie ma się czym martcić.
Końcówki mogą usychać ponieważ słonko mogło je za mocno przygrzać.
Lepiej nie nawoź, owadożery tego nie lubią.
Pozdrawiam!
Chciałabym kupic dzbanecznika. Interesuje mnie ta roślina. Dostałam już kilka wskazówek, ale co trzeba miec żeby moja przyszła "koleżanka" miała ładne, a właściwe piękne dzbanki.
I jeszcze jedno. NIe wiem czy kupic młody dzbanecznik, czy już bardziej dorosły, czy samemu z nasionka wyhodowac. Chyba jak sama z nasion wyhoduje to będę miała satysfakcję, ale też chciałabym już patrzec na te dzbanki i karmic i wogóle opiekowac się.
PROSZE!!... doradźcie mi...;3
Witamy Cię Anno na naszym Forum...
Na początek odradzał bym Ci hodowlę z nasionka, chociaż, nie ukrywam, w razie powodzenia satysfakcja jakich mało...
Na rynku zdarza się spotykać dzbaneczniki różnych odmian. Jedne łatwiej, inne trudniej dopasowują się do warunków domowych. Tu potrzeba przede wszystkim dużej wilgotności. Co do karmienia, to z umiarem. Przekarmione dzbanki mają tendencję do wcześniejszego obumierania.
Proponuję Ci kupno dzbanecznika z już wykształconymi młodymi dzbanami. Już na samym starcie będziesz miała przyjemność na niego popatrzeć.
Masz rację to niezwykle intrygująca roślina, jak zresztą inne gatunki mięsożerów...
Największy dzbanek (ten po lewej) ma około 8 cm, mam nadzieję, że na trzech górnych liściach też wykształcą się dzbanki, bo niestety z tyłu roślinki (czego nie widać na zdjęciu), są trzy liście, które miały urwane/uschnięte końcówki wąsów...
(wypowiedź edytowana przez Qboss 13. sierpnia. 2010)
Faktycznie piękne dzbany (ale i ładnie zaprezentowane);-)
Prawie nigdy nie miałem rośliny owadożernej (no, bardzo, bardzo dawno temu marniutką rosiczkę i to z naturalnego stanowiska:- ( Niestety w dawnym PRL-u takich "owadożerów" normalnie nie dało się kupic).
Co prawda trochę ciasno w domu od różnych roślinek, ale chyba trzeba by się skusic na jakiegoś dzbanecznika.
Ile orientacyjnie kosztuje taki wyrośnięty osobnik?
Mi to bardziej przypomina Nepenthes x hookeriana
Zdecydowanie. Dzbanecznik krwisty ma bardziej podłużne dzbanki z charakterystycznym zgrubieniem w połowie. Ten ma dzbanki beczułkowate i nakrapiane. Jak dzbanecznik Hookera.
Obaj macie rację... przejrzałem sporo katalogów, by dojść do tego samego wniosku...
Kiedy go otrzymałem, miał same liście i zaledwie zaczątki dzbanków, a że zamawiałem N. sanguinea, byłem przeświadczony (bez sprawdzania), że to właśnie on.
Marcinie i Michale - dzięki za czujność... najważniejsze jest prawidłowe oznaczenie prezentowanych roślin