Oj, nie dokleił się kawałek tekstu. Pytanie brzmiało, jak się nazywa ta huba? :)
A swoją drogą - jak fotografować grzyby, nie niszcząc ich? Mam jakąś nieokreśloną niechęć do niszczenia grzybów, których nie zabieram ze sobą w celach konsumpcyjnych.
Huba to pasożyt o ile się nie mylę, więc "wyrwanie" jej z pniaka nie jest chyba czymś niegodnym?;)
Oj, a nie mogłeś sfotografować jej na pniaku? Przecież huba też człowiek (to znaczy grzyb) i też chce żyć.
Sa dwie "techniki" na obejście problemów moralnych.
Po pierwsze mówisz sobie, że to owocnik a nie cały grzyb, bo tak jest w istocie.
Po drugie w przypadku dużych hub wystarcza zwykle odciecie części. W tym wypadku odcięcie 1/2 górnego kapelusza spokojnie pozwala na ocenę porów i na obejrzenie przekroju owocnika.
Czepię się Twojego stwierdzenia, że skoro pasożyt to można go zniszczyć. Nie bawmy się w Pana Boga. Wszystko jest w przyrodzie potrzebne.:-) Pasożyt też.
A część druga mojej wypowiedzi - urwij, zobacz, zbadaj, jak najbardziej. Masz do tego prawo. Co innego, gdybyś zerwał dla frajdy zerwania i rzucenia.
Właśnie o to chodzi - trudno jest sfotografować istotne elementy grzyba nie krojąc go i nie obracając na wszystkie strony :)
Oczywiście o zrywaniu dla samego rzucenia nie może być mowy. Podobnie, jak widzę połowę napotkanych grzybów kopniętych przez pseudo-zbieraczy to mnie szlag trafia.
Pozdrawiam
Robert.
Twoje rozterki musisz przyporządkować celowi.
Co jest Twoim celem?.
Fotografia artystyczna, popularyzatorska, czy popularno_naukowa.
Jeżeli w tej ostatnie się widzisz, to "poderwiesz" i tego chronionego prawem. Zrobisz to po to, aby pokazać to innym, w każdym z możliwych układów.
Właśnie po to aby inni wiedzieli, co mają chronić.
Moja obrana przeze mnie rola jest jasna. Fotografuję, zabezpieczam i przekazuję to osobom które zajmują się rozpoznaniem zawodowo.
Inni te dwie rzeczy robią sami.
Wybór należy do Ciebie.
Marku,
właśnie miałem napisać do Ciebie po obejrzeniu zdjęć z Twojej galerii. Naprawdę świetne!
Interesuje mnie bardziej fotografia artystyczna, niż np. popularno-naukowa i może dlatego brzydzę się wszelkim uszkadzaniem grzybów, chociaż z drugiej strony chciałbym wiedzieć i uzyskać pomoc na temat tego, co fotografuję.
Chyba muszę wziąć się ostro za teorię dotyczącą grzybów, bo w tym miejscu kuleję. Może to ochroni więcej egzemplarzy przed niepotrzebnym zrywaniem czy krojeniem.
Dzięki za dobre słowo :)
Pozdrawiam
U czeskich kolegów podpatrzyłem taki patent.
Zwykle trzeba spojrzeć co grzyb ma pod spodem kapelusza. Jeśli blaszki, to jakiej barwy, jak przyrośnięte, czy gęste, itd.
Otóż jeden z kolegów miał udoskonalony patent typu "lusterko stomatologiczne" - takie okrągłe lusterko osadzone pod kątem na rączce. Miał otóż małe lusterko przymocowane do końca teleskopowego wskaźnika "długopisowego".
Kolega podchodził do grzyba, podstawiał lusterko pod kapelusz, i już wiedział mniej więcej co zacz.
Chodziło mu pewnie o to aby się nie schylać - stąd długi, wysywany wskaźnik.
Do pewnego stopnia można nawet taką metodą (z większym lusterkiem) zfotografować co jest pod spodem. Nie polecam dla fotografii dokumentacyjnej, w ścisłym rozumieniu. Ale lepsze to niż nic.
Przychodzi fotostomatolog do grzybka.
Bierze swoje lustereczko i patrzy.
"Wykrojony w ząbek", czy raczej "Zachodzący na trzon". :)
Następny będzie fotoortodąta. :):) :)
Marek. Ten pomysł z lusterkiem, to z kawalareskich czasów? :):) :):) :)
Czy ja coś przegapiłem, czy w sumie nie padło nawet "strzelenie", co to za huba? :)
Marku K. (brzmi jak u prokuratora) - Marek S. to za kawalerskich czasów pewnie jak i dzisiaj - bez lutereczka.... wszystko organoleptycznie :) Ileż to raz powtarza - smak i zapach to podstawa <rotfl>. Acha! No i to, pod jakim drzewkiem <buahaha>
Właśnie, co to za huba? :)
Jutro jadę na grzyby w to samo miejsce, więc zrobię może "wycinek" i pstryknę spodnią stronę grzybka.
Oprócz tego, to co pomocnego warto zanotować do oznaczenia grzyba?
Ja stawiam na wrośniaka różnobarwnego.
Ja tam nie mam nic do prokuratora, ale oni nie należą do grona moich znajomych.
Ja tam na tym pieńku widzę coś pomarańczowego i to mnie zaintrygowało...
Może to zgniłe drewno ma taki kolor, a może to coś ładnego wyrosło.
Pytanie: czy huby to grzyby jednosezonowe? Tzn. czy dany osobnik rośnie kilka lat, czy tak jak inne grzyby ulega rozkładowi?
W przypadku hub zawsze obowiązkowo hymenofor, przekrój i max. zbliżenia powierzchni kapelusza i hymenoforu, aby można było ocenić strukturę powierzchni kapelusza i kształt porów.
Czechów (i Słowaków) trzeba zobaczyć przy fotografowaniu grzybów. To wyższa kultura w tym względzie - czasami trochę przerafinowana.
Tu była kolejka do fotografowania Pholiota albocrenulata. Zeszło prawie 2h nim przyszła moja kolej :)
Po prawej w oczekiwaniu fotografowało się Stropharia hornemanii :)
Część ludzi się rozeszła w oczekiwaniu na swoją kolej, tak że nie całe towarzystwo jest w kadrze :)
Miałem jeszcze dwa rewelacyjne potencjalne ujęcia z pozowaniem grzybów. Zabrakło żyłki reporterskiej - ale może za rok będzie mi się chciało cyknąć życie :)
Masakra!
Gorsi od Japończyków!
Ale ma swój urok :) Zapraszam w imieniu Czechów na czeskie imprezy.
Robert to czy owocnik jest jednoroczny czy wieloletni zależy od gatunku. Są gatunki o owocnikach jednorocznych (np. wrośniaki), a są też gatunki o owocnikach wieloletnich np. hubiak pospolity:-)
To "pomarańczowe" dostrzeżone przez Sebastiana w górnym lewym rogu to skórnik szorstki (Stereum hirsutum). Natomiast jeśli chodzi o główny motyw zdjęcia to też stawiam na wrośniaka.
Pstryknąłem hymenofor - dobrze mówię? :)
//bffot 5121 jpg 1 800 600 133 100 //
A tu ze zbliżeniem:
//bffot 5122 jpg 1 640 480 133 100 //
Co ciekawe, wnętrze było całkowicie "zmurszałe", i wypełnione larwami, najprawdopodobniej much (robale identyczne jak te na ryby). Chciałem zrobić ujęcie przekroju jak radził Marek, ale po prostu nie dało się, grzyb rozpadał się w rękach.
Ale może i bez tego da się stwierdzić co to za cudo. :)
Pozdrawiam
To jest właśnie hymenofor.
Stawiałbym na wrośniaka, one są czasem takie wyjedzone. Mało tego po zasuszeniu to one są najczęściej atakowane przez owady i moje zbiory ostatnio zostały zubożone o kolejny owocnik wrośniaka.
Właśnie dostałem od Alesa Vita, kolegi z Czech piękny fotograficzny reportaż ze spotkania mykologicznego na Szumawie o którym pisałem wyżej.
Jest jeszcze jedna fajna (przynajmniej dla mnie) fotka z fotografowania Stropharia albocrenulata. To po dwóch godzinach jak przyszła moja kolej na fotografowanie:
Zdjęcie jest ciekawe z kilku powodów:
A. po prawej jest autor tego postu, w środku Ania Kujawa o czymś myśli (o czym myślisz Aniu?), po lewej kolega z Francji nazwiska nie pomnę.
B. zdjęcie pokazuje wiele jeśli chodzi o technikę dokumentacji, odczyta tu wprawne oko:
B. 1. sporządzenie notatki w notesie - kolega z Francji, ja notuję w terenie na dyktafonie, papierową notatkę ze znalezisk robię po powrocie do bazy,
B. 2. wszechstronną dokumentację obiektu - jedyny znaleziony owocnik jest w środku-dole zdjęcia na krawędzi plamy światła odwrócony blaszkami od góry,
B. 3. dbałość o wierne oddanie barw - obok niego leży kawałek szarej karty Kodaka - znajdzie się ona małym kawałkiem w kadrze - jako punkt odniesienia o znanej barwie ułatwi korektę barw w programie graficznym
B. 4. sprzęt, piszę o tym więcej na stronach fotograficznych w atlasie grzybów
B. 5. ubranie ciepłe, wygodne, zapewniające bezpieczeństwo w sezonie polowań na dziki
B. 6. obuwie nieprzemakalne - tym razem przydało się przy pokonywaniu cieku wodnego
B. 7. plecaki do przenoszenia sprzętu - preferuje mały, większość męczyła się? z pełnowymiarowymi turystycznymi nie wiadomo po co
B. 8. kosze na okazy
Może coś jeszcze widać na tym zdjęciu ale tyle zauważyłem na szybko.
Myślę: "Przez dwie godziny złaziłam okolicę do ostatniego grzyba. Kiedy do jasnej... pójdziemy dalej???"
Marek drażnisz "nutkę wspomnieniową". Pewnie ckni Ci się za jakąś wyprawą?.
Aniu widać, że myślami jesteś już dalej, a ci faceci ze "szkłami", zajęci tak bardzo swoimi sprawami, nie należą do zbyt rozmownych.
Oj, mnie też się ckni do takich mszystych, wilgotnych świerkowych grzybnych lasów:-)
No, faceci czekający dwie godziny na sfotografowanie jednego grzybka są szczególnym zjawiskiem;-))))
Gwoli sprawiedliwości. Czekaliśmy tylko ze 2, 3 kwadranse, po czym sobie poszliśmy sprawdzić, czy w okolicy się jeszcze coś ciekawego nie znajdzie.
Akurat trafiłem na koniec kolejki. 5 minut poźniej i grzyb by zniknął w plecaku Holca. :)
Jeszcze jednej, bardzo ważnej rzeczy, dopatrzyłem się na zdjęciu - jeśli chodzi o technikę.
Pod kolanem mam kawałek kawałek odciętej kari-maty dla ochrony przed wyziębieniem i wilgocią - kto wie więcej o BHP rozumie, że to sprawa absolutnie podstawowa.
Ja nie czekam w kolejce. Nie mam towarzystwa zaiteresowanego wyruszaniem skoro świt w zakamary lasów północno-wschodniej Polski. To chyba dlatego, że mało jest nawiedzonych, "leśnych szperaczy". Ma to dobre i złe strony. Bywało, że znalazłem się kilka razy w niezłych opałach, ale udało się.
Mnie też się ckni i żal mi każdego zmarnowanego dnia.
Gwoli sprawiedliwości: część z tych dwóch godzin fotografowania JEDNEGO grzyba złaziłam faktycznie wspólnie z Markiem:-)
A zjawisko gromady fotografujących jeden owocnik jest niesamowite - każdy ma inny sprzęt, inną technikę, inaczej się do zdjęcia "przykłada", inne akcesoria pomocnicze wydobywa z plecaków, kieszeni itp., i inne "zaklęcia" szepcze pod nosem:-) Warto było to zobaczyć:-)))
A na zdjęciu mi smutno, bo fotografują grzyba, którego ominęłam sądząc, że to zwykły łuskwiak nastroszony. I nie do mnie były skierowane potem wszystkie "ochy i achy" jak się okazało, że to straszna rzadkość;-)) Tak to jest jak ktoś jest zbyt łasy na komplementy;-)
Aniu, na przyszły raz trzeba by Cię jakoś zaopatrzyć w małą kamerkę cyfrową.
Gdy fotografujący będą niezwykle zafrapowani swoimi poczynaniami, Ty (niby mimochodem) kamerowałabyś ich zachowania, wyrazy twarzy itd.
Przypuszczam, że byłoby wiele ciekawych (a częstokroć i zabawnych) ujęć ich zachowań:-)))
:-))) Na tej płycie, z reportażem, o którym wspomniał Marek jest parę takich ciekawych ujęć fotografujących:-)))
Jak fotorgafujący fotografują to boję się głośniej oddychać, żeby im nie zaburzyć koncepcji, nie rozproszyć itp:-)))) Żadnego "kamerowania" zatem;-)))
To fak, że z artystami tak bywa.
W dawnych latach pracowałem u znanej malarki Bożeny Wahl jako opiekun do zwierząt.
W trzech pokojach i kuchni na warszawskiej Starówce żyło: ze 30-40 kotów, gdzieś tyle samo psów no i jeszcze nas troje ludzi.
Ogólnie dało się żyć całkiem znośnie:-)
Jednak gdy Pani Bożena zabierała się do malowania, jeden pokój był opróżniany ze wszelkich żywych istot, a my (te wszystkie żywe istoty) baliśmy się w pozosałych nam pomieszczeniach głośniej westchnąć:-)
Dlatego też dobrze rozumiem twórczą wenę i jej prawa:-)))
A może Marek zaprezentuje obiekt tych "westchnień"?. Mówi się o rzadkim okazie, to z wielką chęcią poznamy jak wygląda.
Strasznie mnie nurtował ten pierścieniak:-)
Znalazłem trochę rysunków, b. kiepskich zdjęć ale niewiele więcej:-)
Po bardzo wielu trudach udało mi się go znaleźć, ale pod nazwą Pholiata albocrenulata
W końcu trafiłem do jakiegoś Instytutu Leśnictwa w USA i po wypełnieniu formularzy i zapewnieniu że fotka nie będzie wykorzystywana komercyjnie mogę tego pierścieniaka legalnie zaprezentować:-)
Robert L. Anderson, USDA Forest Service, www. forestryimages. org
(wiadomość edytowana przez Bogdan 13. Grudnia. 2004)
Moja fotka jest lepsza :) i grzybek większy.
Zaprezentuję ją jak przyjdzie pora na nią. A przyjdzie pewnikiem do wiosny, bo grzybek jest w grupie z pewnym oznaczeniem, to nie będzie czekał w długiej kolejce.
To taki dziwny grzyb. Ni to Stropharia, ni to Pholiota. Jest nawet proponowany specjalnie dla niego osobny rodzaj ale nie pomnę jaki.
Zresztą teraz tym bardziej, nie dziwię się fotografującym uczestnikom tej wyprawy:-)))
Trochę sporo czasu zajęło mi znalezienie możliwego do pokazania zdjęcia, czyli dla uczestników tej wyprawy gratka nieprzeciętna:-)
Ponadto jeżeli o znalezieniu nowego stanowiska przez Panią Gumińską pisze się w Pracach Botanicznych - to chyba też coś znaczy:-)))
A swoją drogą jeszcze nikt nie użył pełnej polskiej nazwy, a były takie prośby:-)
Ten rzdaki grzybek to Pierścieniak karbowany
Jeszcze parę fotek pokazujacych technikę. A potem kilka z czeskim folklorem.
Ponizsze zdjecie pokazuje jak nie marnować czasu czyli dwa w jednym.
Widać tu jeden z częściej używanych trików technicznych - lusterka do doświetlania tego co niedoświetlone. Ja używam w tej funkcji białego kartonu - daje bardziej rozproszone światło. Lepszym materiałem na reflektor będzie chyba coś w rodzaju białej laminowanej, elastycznej, plastikowej podkładki pod talerze.
zdjęcie wykonał Ales Vit
Koledzy nie stosują podkładek pod kolana - nierozsądnie.
Poniższe zdjęcie ilustruje dlaczego trik z odwrotnym mocowaniem aparatu na kolumnie nie ma sensu. Wizjer aparatu znajduje się od spodu i mimo wszystko nie da się z aparatem zejść zbyt nisko.
Alternatywa to albo mocowanie na nodrze stywu tak jak ja to stosuję za pomocą "super clampa" lub podobnego rozwiazania
albo
używanie statywu, który pozwala rozłożyć swoje nogi poziomo.
zdjęcie wykonał Ales Vit
Kolega znowu leży na gołej ziemi. Oj reumatyzm pokręci.
Poniżej jeszcze raz widac zastosowanie reflektorów - tym razem w tej roli elastyczne pokładki z aluminiową okleiną albo coś w tym stylu. Lżejsze, wygodniejsze w transporcie i większe od lusterek - lepsze rozwiązanie. Problem może być tylko z ustawieniem. Lusterka mają swoją podpórkę. Te trzeba trzymać albo o coś oprzeć.
zdjęcie wykonał Ales Vit
Wielu czeskich (z zwłaszcza słowackich) kolegów - ale nie wszyscy - komponuje grzyby do fotografii - przenosi w inne miejsce, ustawia, obtyka mchem itp. Taka moda.
Czy te są ustawiane, czy nie, nie wiem, bo nie byłem przy tym. Ale grupa wygląda jak z obrazka.
zdjęcie wykonał Ales Vit
Proszę zwrócić uwagę, że fotograf ma podłożoną pod kolano matę ciepłoizolacyjną. Tak trzeba!
Dobra organizacja - każdego dnia dwie wycieczki - samochody dopakowane do 4 osób aby nie było ich za dużo.
zdjęcie wykonał Ales Vit
Każdy z uczestników dostawał kartę z planem okolicy wycieczki i opisem. Przewodnik wycieczki (tu Mirek Beran) na wstępie referował informacje o okolicy, gdzie iść, wskazówki topograficzne czego się trzymać aby nie zabłądzić i wrócić do punktu wyjścia, co można znaleźć i godzinę zbiórki. Potem towarzystwo rozłaziło się po terenie.
zdjęcie wykonał Ales Vit